Białorusini rozpoczęli głosowanie w „wyborach” prezydenckich o godzinie ósmej rano czasu lokalnego. Alaksandr Łukaszenka stara się o siódmą kadencję. Opozycja nazywa ten proces „bez-wyborami”, wskazując na brak realnych przeciwników i nadziei na demokratyczne procedury.
Kandydaci w tle autorytaryzmu
Alaksandr Łukaszenka sprawuje władzę na Białorusi od 31 lat. W wyścigu o fotel prezydenta występuje pięciu kandydatów, z których trzech reprezentuje proreżimowe partie. Czwartą osobą jest Hanna Kanapacka, była członkini zlikwidowanej opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej.
Brak możliwości głosowania za granicą
Lokale wyborcze działają w kraju od 8:00 do 20:00, ale nie ma możliwości głosowania w punktach zagranicznych, co ogranicza dostęp dla Białorusinów przebywających poza granicami.
Międzynarodowe potępienie
Swiatłana Cichanouska, liderka białoruskiej opozycji, zadeklarowała, że wyniki tych wyborów nie zostaną uznane ani przez jej rodaków, ani przez społeczność międzynarodową. Również Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą kraje Wspólnoty do dalszego nieuznawania Łukaszenki jako prezydenta.
Protesty przeciwko reżimowi
Podczas poprzednich wyborów w 2020 roku, mimo aresztowania prominentnych przeciwników Łukaszenki, takich jak Siarhiej Cichanouski i Wiktor Babaryka, miały miejsce masowe protesty. Swiatłana Cichanouska, która według niezależnych źródeł wygrała wybory, została uznana przez władze za przegraną z wynikiem 81 proc. przypisanym Łukaszence.
Brutalne tłumienie oporu
Fala masowych protestów, wysokiej brutalności ich tłumienia oraz represje polityczne sprawiły, że wiele zachodnich krajów nie uznaje aktualnego prezydenta Białorusi. Rządy państw zachodnich utrzymują kontakty z białoruską opozycją, ale jej wpływ na rzeczywistość w kraju pozostaje marginalny.
Źródło/foto: Polsat News