Muniek Staszczyk wraca do życia po ciężkim przypadku medycznym
W drugiej części wywiadu w podcaście „Rachunek Sumienia” Muniek Staszczyk, lider zespołu T.Love, relacjonuje dramatyczne wydarzenia, jakie miały miejsce w jego życiu. Po tragicznych chwilach związanych z wylewem krwotocznym muzyk znalazł się w szpitalu w Londynie, a później w Warszawie. „Na pewno nie jestem nowicjuszem”, mówi o swoim doświadczeniu na scenie, gdzie od 42 lat czaruje publiczność swoją muzyką.
Śmierć na wyciągnięcie ręki
Mówiąc o swoich przeżyciach, Staszczyk przyznaje, że był w sytuacji granicznej, z której wyszedł dzięki lekarzom i opatrzności. „Cieszyć się trzeba, bo funkcjonuję, śpiewam, gram” – dodaje, podkreślając, że mimo trudności nie tracił humoru. Odkrył, że po ciężkiej chorobie jego percepcja rzeczywistości nieco się zmieniła, jednak nie poddaje się. „Kiedyś świetnie wszystko łapałem, a teraz gubię się w prostych wątkach filmowych” – ze śmiechem mówi o problemach z pamięcią.
Miłość do rodziny i sztuki
Aktorstwo i muzyka to nie jedyne pasje Muńka, który z dumą opowiada o swojej rodzinie. „Zostałem dziadkiem, mam wnuczkę Romę” – cieszy się muzyk, podkreślając znaczenie bliskich w swoim życiu. Współpraca z młodszym pokoleniem artystów, w tym znanym raperem Kubanem, pokazuje, że muzyka z lat młodości nadal ma swoje miejsce w nowoczesnym świecie.
Rachunek sumienia artysty
W obliczu kryzysu zdrowotnego Staszczyk zaczyna zastanawiać się nad swoim życiem. „Nie opluwam tego, co robiłem kiedyś, bo to też byłem ja” – podkreśla, wskazując na nieuchronność błędów, które wszyscy popełniamy. Rolę spowiedzi i refleksji nad własnymi wyborami traktuje poważnie, zauważając, że każdy z nas powinien się zastanowić, co w swoim życiu mógłby poprawić.
Muzyk otwarcie przyznaje, że jego życie jest pełne pokus i czasami boryka się z pokusą autodestrukcji. Jednak dzięki refleksjom związanym z przeszłością i miłości otrzymanej od innych ludzi, stara się kochać siebie bardziej świadomie i zdrowo.
Relacja z wiarą
Co ciekawe, Staszczyk od zawsze miał bliski kontakt z Kościołem. Opowiada, że był wychowany w katolickiej rodzinie, a miłość do Boga towarzyszy mu przez całe życie. „Ludzie mają siłę” – mówi, przekonując, że warto dbać o relacje i wspierać się nawzajem. Nie ukrywa, że jednym z jego postanowień jest uczestnictwo w pielgrzymce do Częstochowy, co traktuje jako kolejną formę oczyszczenia własnej duszy.
Muniek Staszczyk pokazuje, że życie artysty to nie tylko blask reflektorów, ale także ciężka praca i nieustanny proces samorefleksji. Jego historia jest dowodem na to, że każdy, niezależnie od wieku, może odnaleźć sens, miłość i pokój w swoim sercu.
Muzyk z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, a jego historia inspiruje do działania nie tylko młodsze pokolenia, ale i tych, którzy znaleźli się w trudnych życiowych sytuacjach.