W środowy wieczór, około godziny 18:50, na terenie Kampusu Głównego Uniwersytetu Warszawskiego doszło do tragicznego zdarzenia. 22-letni student prawa, uzbrojony w siekierę, zaatakował pracownicę uczelni, która zamykała Audytorium Maximum. Posiadając liczne obrażenia, kobieta w wyniku brutalnego ataku zmarła. Obecny na miejscu 39-letni strażnik, który próbował obronić ofiarę, także został ciężko ranny.
Sprawca w rękach policji
Tuż po ataku, 22-latek został ujęty przez służby na miejscu przestępstwa i przewieziony na jedną z warszawskich komend. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że jest to Polak z Gdyni, student trzeciego roku prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Motywy jego działania wciąż są niejasne, a znajomi opisują go jako osobę zamkniętą i nieśmiałą.
Profil sprawcy
Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, młody mężczyzna uzyskał wykształcenie w Gdyni, gdzie ukończył gimnazjum, a następnie liceum o profilu prawniczo-humanistycznym. Był dobrze oceniany przez nauczycieli, a wśród rówieśników nie wyróżniał się w szczególny sposób. Jeszcze w szkole podstawowej, jego zainteresowania skupiły się na historii i militarnych tematach. Znajomi wspominają, że gołym okiem widać było, że miał pasję do broni — w czasie zdalnych lekcji pokazał kolegom swoje zbiory, z których część wieszał na ścianach.
Prawa a przemoc
Jeden z kolegów opisuje go jako „typowego quiet kid”, który nie sprawiał kłopotów wychowawczych i sprawiał wrażenie sympatycznego. Jednak w miarę upływu czasu, komentuje, że poruszał tematy związane z przemocą, co budziło niepokój wśród znajomych. „Potrafił w sposób aspołeczny rozmawiać o filmach grozy z krwawymi scenami” — podkreśla inny kolega. Dodatkowo, jak się okazuje, kolekcjonował broń, a niektórzy znajomi zwracają uwagę na jego fascynację wojskiem oraz ustrojem PRL.
W obliczu wydarzeń, które miały miejsce na Uniwersytecie Warszawskim, rodzi się pytanie, co mogło skłonić tego młodego człowieka do popełnienia tak bestialskiego czynu. Jego zamknięta i skryta natura mogła być jednym z elementów tej tragicznej układanki, ale ostateczne przyczyny będą znane tylko jemu samemu.