Były prezes Sieci Badawczej Łukasiewicz, dr Andrzej Dybczyński, w rozmowie z Wirtualną Polską ujawnił niepokojące kulisy swojego odejścia z zajmowanej pozycji. Minister nauki, Dariusz Wieczorek, miał rzekomo domagać się od Dybczyńskiego zrzeczenia się odprawy, grożąc mu jednocześnie zniszczeniem jego wizerunku. W reakcji na te doniesienia, Wieczorek stwierdził na portalu X, że „porządki trwają”, podkreślając, iż takie oczekiwania mają wyborcy.
Konflikt z Ministrem
Andrzej Dybczyński objął kierownicze stanowisko w Sieci Badawczej Łukasiewicz w lutym 2023 roku, ciesząc się miesięcznym wynagrodzeniem wynoszącym 56 tys. zł. Wcześniej, w 2019 roku, pracował nad przekształceniem wrocławskiej spółki WCB EIT+ w instytut PORT. Po przejęciu zarządzania tą instytucją zainwestował w talenty, zatrudniając renomowanych naukowców z całego świata.
Przykre konsekwencje
Mimo wysokiej pozycji, Dybczyński stał się obiektem kontrowersji, gdy Wieczorek zaczął domagać się jego rezygnacji oraz rezygnacji z odprawy. Jak twierdzi były prezes, minister zasugerował mu, że „zniszczy” jego wizerunek w mediach, czyniąc go niewiarygodnym na rynku pracy. Po odmowie Dybczyńskiego, odprawa w wysokości 504 tys. zł pozostaje nieotrzymana, co skłoniło go do złożenia pozwu sądowego w tej sprawie.
Minister w ogniu oskarżeń
Na temat Dybczyńskiego pojawiły się również zarzuty związane z jego czasem na stanowisku. Minister Wieczorek wskazał m.in. na toczące się śledztwo dotyczące nadużyć, a także na kwotę 1,4 mln zł nienależnych wypłat, ujawnione przez Najwyższą Izbę Kontroli. Jego zdaniem, działania podejmowane przez koalicję są niezbędne dla ochrony publicznych finansów.
Obserwując tę całą sytuację, trudno nie poczuć pewnego niedowierzania wobec tego, jak polityka potrafi wpłynąć na losy ludzi z najwyższymi kwalifikacjami. W nim pojawiają się pytania o etykę oraz odpowiedzialność, zarówno w obszarze nauki, jak i polityki.