Europoseł Koalicji Obywatelskiej, Michał Szczerba, w swoich social mediach zamieścił post zaczynający się od słów „Georgia nigdy się nie poddaje”. Zdziwienie budzi fakt, że na załączonym zdjęciu widać demonstrację w Tbilisi, stolicy Gruzji. Internauci szybko zwrócili uwagę, że podobny wpis, z dokładnie tym samym zdjęciem, opublikowała pół godziny wcześniej prezydent Gruzji, Salome Zurabiszwili.
Protesty w Gruzji
Od 28 listopada w Gruzji trwają masowe protesty antyrządowe. Gruzini wyrażają swoje niezadowolenie z polityki partii Gruzińskie Marzenie, która wstrzymała negocjacje w sprawie przystąpienia kraju do Unii Europejskiej aż do 2028 roku. Demonstranci domagają się przeprowadzenia nowych wyborów parlamentarnych oraz uwolnienia protestujących, z których ponad 430 zostało zatrzymanych przez organy ścigania. Dodatkowo, 14 grudnia miały miejsce wybory prezydenckie, które nie zostały uznane przez większość społeczności międzynarodowej. Prezydenta wyłonili przedstawiciele parlamentu, zdominowanego przez Gruzińskie Marzenie.
Gry językowe
Ciekawym aspektem tej sytuacji jest fakt, że w języku angielskim słowo „Georgia” odnosi się zarówno do stanu w USA, ze stolicą w Atlancie, jak i do Gruzji. W związku z tym, Michał Szczerba mógł być zrozumiany jako odnoszący się do części Stanów Zjednoczonych, a nie do Gruzji. Jego pełny wpis brzmiał: „Georgia nigdy się nie poddaje, gdy staje w obronie tego, co słuszne. Społeczeństwo ma rację – ty masz rację!”. Natomiast prezydent Zurabiszwili pisała: „Gruzja nigdy się nie poddaje, gdy staje w obronie tego, co słuszne. A Gruzja ma rację – ty masz rację!”. To nie tylko zabawny zbieg okoliczności, ale także doskonały przykład, jak język może prowadzić do nieporozumień.
Warto zauważyć, że sytuacja w Gruzji i protesty, które mają miejsce, są odbiciem szerszych trendów społecznych w regionie. Obywatele coraz głośniej domagają się swoich praw i transparentności w polityce, co z pewnością wpłynie na przyszłość kraju i jego relacje z Unią Europejską.
Źródło/foto: Onet.pl
Tomasz Gzell / PAP