Wicemarszałek Senatu Michał Kamiński postanowił wycofać swoje oskarżenia wobec Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. W Wielki Piątek polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego oskarżył marszałek o to, że nakazała jego kierowcy donosić na niego, a po ujawnieniu tej informacji miała go nazwać „do karczemnej awantury”. Jak się okazuje, intencje szefowej Senatu były zupełnie inne. „Gazeta Wyborcza” informuje, że to nieporozumienie było skutkiem działań kierowcy innego wicemarszałka. W ramach przeprosin Kamiński wysłał Małgorzacie Kidawie-Błońskiej kwiaty.
POTRZEBNE PRZEPROSINY
Michał Kamiński, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, publicznie przyznał, że przeprasza marszałek i usunął film dotyczący jej osoby ze swojego kanału na YouTube. — Wysłałem kwiaty pani marszałek — powiedział.
DELEGACJE W RĘKACH KANCELARII
Kamień węgielny całej awantury położony został w programie „Tak jest” w TVN24, gdzie Kamiński nawiązał do blokowania jego wyjazdów służbowych na Litwę i do Izraela. — Nie chcę eskalować, bo w piątek przesadziłem. Rzeczywiście jednak notorycznie odmawiano mi delegacji, które mogłyby przyczynić się do przedstawienia prawdy o PiS. W ostatniej chwili wydatki na moje wyjazdy pokrywał klub PSL — dodał wicemarszałek.
Na początku incydentu Michał Kamiński oskarżył marszałek Senatu o to, że jej urzędnicy poprosili jego kierowcę o donosy. — Dziś w polityce spotkała mnie rzecz, która mnie nigdy przedtem nie spotkała. Mój kierowca otrzymał polecenie, by informować o moich nieobecnościach — mówił.
Treść pisma, które otrzymał kierowca Kamińskiego, ujawnił dziennikarz Radomir Wit. „Panowie, od dziś zobowiązuję was do informowania mnie o jakichkolwiek nieobecnościach wicemarszałków. Muszę wiedzieć, jeśli wicemarszałek gdzieś leci, idzie na urlop, jest chory itp.” — brzmiał dokument, który podpisał kierownik Kancelarii Senatu z Działu Transportu Biura Administracyjnego.
KANCELARIA W OBRONIE SZYBKIEJ REAKCJI
Kancelaria Senatu szybko wydała komunikat, w którym podkreśliła, że celem takich działań było usprawnienie organizacji pracy i efektywne zarządzanie czasem kierowców. W odpowiedzi Małgorzata Kidawa-Błońska zaznaczyła, że chodzi jedynie o to, aby kierowcy mogli wypełniać obowiązki w sposób efektywny, gdy marszałek jest nieobecna. — Nie rozumiem emocji pana Kamińskiego i liczę, że przeprosi zarówno mnie, jak i Kancelarię za fałszywe oskarżenia — dodała.
Jednak Michał Kamiński nie zamierzał milczeć. Na swoim kanale YouTube powtórzył, że został niesprawiedliwie potraktowany. Zdradził, że marszałek Kidawa-Błońska również miała do niego zadzwonić, wyrażając swoją frustrację. — Zadzwoniła do mnie z karczemną awanturą — oznajmił, sugerując, że sprawa powinna trafić pod obrady komisji etyki.
AROGANCJA W TRANSPORCIE
W kontekście całej sytuacji „Gazeta Wyborcza” ujawnia, że źródłem problemu był kierowca Maciej Żywny, który pracował dla wicemarszałka Senatu z Polski 2050. Kiedy jego zwierzchnik wyjechał na tydzień do Japonii, kierowca samowolnie używał służbowego pojazdu oraz opłacał paliwo z pieniędzy podatników.
Gdy Kancelaria Senatu dowiedziała się o tej sytuacji, stanowczo postanowiła zareagować, aby ukrócić samowolę w Dziale Transportu. Całe zajście pokazuje, jak w polityce mogą zrodzić się nieporozumienia, które w mgnieniu oka eskalują do wymiany ostrych słów i publicznych oskarżeń.