„`html
Czyżby złośliwy los zafundował nam absurdalną sytuację? Nocny interwencjonista nieoczekiwanie nazywał się 37-letni mieszkaniec Trzebielina, który postanowił wezwać służby, mówiąc, że jego żona w zaawansowanej ciąży straciła przytomność. Gdy ratownicy dotarli na miejsce, zastali jedynie pustkę i ciszę. Okazało się, że zgłaszający postanowił zagrać w grę, której stawką było wezwanie policji, by tylko otworzyli mu drzwi do mieszkania.
DEZINFORMACJA CZY BEZMYŚLNE ŻARTY?
Wielkie zdziwienie wzbudziło, gdy po krótkim czasie zlokalizowano 37-latka w stanie wskazującym na nietrzeźwość. Bez żadnych skrupułów przyznał, że skłamał, twierdząc, że wie, gdzie znajduje się jego żona. Jego zamysłem było jedynie otworzenie drzwi, które żona zamknęła przed wyjazdem. Co więcej, rozbawiony całą sytuacją mężczyzna stwierdził, że policjantom i tak nie ma nic lepszego do roboty w nocy. Być może poczuł się głównym bohaterem kryminalnej komedii?
ŻONA W DOBREJ FORMIE
Policjanci nie zostawili tej sprawy bez echa. Skontaktowali się telefonicznie z żoną podejrzanego, która potwierdziła, że czuje się dobrze. Przyznała również, że są w trakcie rozwodu, a jej mąż, z uwagi na stan upojenia alkoholowego, nie miał prawa jej nachodzić. To z pewnością odpowiednia decyzja, zważywszy na jego zachowanie. Warto zauważyć, że 37-latek mógł mieć w organizmie prawie 2,5 promila alkoholu, co tłumaczy jego lekkomyślność.
KONSEKWENCJE PRZED SĄDEM
Ostatecznie mężczyzna został przewieziony na izbę wytrzeźwień, a jego nieodpowiedzialne zachowanie spotka się z konsekwencjami prawnymi. Za wywołanie niepotrzebnej interwencji służb ratunkowych grozi mu kara aresztu, grzywny lub ograniczenia wolności. Cóż, w życiu trzeba uważać na to, co się robi, bo czasem żarty mogą kosztować więcej niż tylko chwilową złość.
„`
Źródło: Polska Policja