34-letni mężczyzna spędzi dwa miesiące w zakładzie karnym po tym, jak spowodował wypadek w pobliżu Nowej Grabownicy w województwie mazowieckim. Po incydencie nie udzielił pomocy swojemu 67-letniemu ojcu, który zmarł w szpitalu następnego dnia. Mężczyzna usłyszał zarzuty związane z spowodowaniem wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz nieudzieleniem pomocy poszkodowanemu. Za te przestępstwa grozi mu kara do 20 lat więzienia.
Wypadek na DK50
Do zdarzenia doszło w ubiegły wtorek wieczorem na drodze krajowej DK50, w którym uczestniczył Peugeot Partner. Po zgłoszeniu wypadku dyżurny ostrowskiej komendy natychmiast wysłał na miejsce policjantów oraz służby ratunkowe.
Brak kierowcy
Po przybyciu na miejsce okazało się, że w samochodzie znajduje się tylko 67-latek, który siedział na fotelu pasażera. Kierowca, czyli jego syn, uciekł przed przybyciem służb. Policjanci zabezpieczyli ślady, dokumentowali zdarzenie i próbowali ustalić tożsamość kierowcy.
Zatrzymanie sprawcy
67-letni pasażer, po przybyciu ratowników, został przewieziony do szpitala, gdzie niestety zmarł. Tego samego dnia ostrowska policja zatrzymała 34-letniego mężczyznę, który okazał się być kierowcą. Po przewiezieniu do komendy został poddany badaniu na trzeźwość, które wykazało ponad promil alkoholu w organizmie.
Postępowanie prokuratorskie
W piątek mężczyzna usłyszał zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i nieudzielenia pomocy. Prokurator wystąpił o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu. Na posiedzeniu sądowym zdecydowano, że 34-latek spędzi dwa miesiące w areszcie. Dodatkowo, na mężczyznę nałożono dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów kategorii B.
To tragiczne zdarzenie przypomina o odpowiedzialności, jaka spoczywa na kierowcach wobec ich pasażerów oraz innych uczestników ruchu drogowego. Wszyscy powinni mieć świadomość konsekwencji, jakie niesie za sobą nieodpowiedzialne zachowanie na drodze.
Źródło/foto: Interia