Tragiczny wypadek drogowy odebrał jej córkę. W poszukiwaniu odpowiedzi na to, co się wydarzyło, poprosiła policjantów o zdjęcia z miejsca tragedii. To, co ujrzała, przywróciło jej wiarę i stało się promykiem nadziei w najciemniejszych chwilach. Kobieta nie ma wątpliwości, że to był znak.
Córka zapytała, czy może wyjść z przyjaciółmi. Gdy się zgodziła, nie zdawała sobie sprawy, z jakim dramatem wkrótce będzie musiała się zmierzyć. Kiedy następnego ranka zauważyła, że Isabelle nie ma w domu, była przekonana, że córka poszła do szkoły. Gdy jednak jej powrót się opóźnił, ogarnęło ją niepokój, który przerodził się w szok, gdy usłyszała od matki o tragicznym wypadku.
Do tragedii doszło 15 marca 2018 roku w San Jose w Kalifornii. Isabelle, która miała wkrótce obchodzić swoje 17. urodziny, poprosiła mamę o pozwolenie na wyjście z przyjaciółmi. Melinda Martinez, 43-letnia matka, zgodziła się, nie zdając sobie sprawy, że widzi córkę po raz ostatni.
Kiedy następnego dnia zorientowała się, że Isabelle nie ma w domu, początkowo myślała, że już poszła do szkoły, a w dodatku zadzwoniła tam, aby uzyskać potwierdzenie.
— Powiedziano mi, że była w szkole, ale opuściła pierwsze i drugie lekcje. Nie mogli jej znaleźć z powodu zlotu cheerleaderek, co było logiczne, ponieważ Isabelle była cheerleaderką — relacjonuje Melinda. Nie miała pojęcia o tragedii, która miała miejsce.
Gdy córka nie wracała, Melinda poczuła narastający niepokój. Postanowiła skontaktować się z mamą i w ten sposób dowiedziała się o wypadku, w którym dwie osoby — chłopak i dziewczyna — zginęły na miejscu, a dwie inne zostały ranne.
— Pomyślałam, jakie to musi być okropne dla rodziców, którzy będą musieli zidentyfikować swoją córkę — wspomina Melinda.
Podczas serii telefonów wraz z mamą udały się do szpitala, gdzie ochroniarz zaprowadził je na pierwsze piętro. Spodziewały się spotkać Isabelle, a tymczasem stanęły twarzą w twarz z największym koszmarem każdego rodzica.
— Gdy weszłam na górę i zobaczyłam najlepszą przyjaciółkę Isabelle, po prostu upadłam na podłogę. Ochroniarz powiedział, że wszystko jest w porządku, bo ona żyje. Odpowiedziałam: „Nie rozumiesz, jeśli ona żyje, to znaczy, że nie ma mojego dziecka” — wspomina Melinda.
Zmagając się z ogromnym smutkiem, pragnęła poznać detale ostatnich chwil życia córki. Poprosiła policję o dostęp do materiałów ze śledztwa oraz zdjęć z miejsca wypadku.
Jak się okazało, Isabelle tego feralnego wieczoru wyszła z najlepszą przyjaciółką, jej chłopakiem i jego przyjacielem. W trakcie spotkania młodzi spożywali alkohol i palili marihuanę, po czym zdecydowali się wsiąść do samochodu.
Isabelle siedziała na tylnym siedzeniu, gdy pojazd nagle wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Kierowca, 22-letni Brandon, był pod wpływem alkoholu i w wyniku wypadku dziewczyna zginęła na miejscu.
Podczas przeglądania materiałów policyjnych Melinda natrafiła na zdjęcie, które przywróciło jej wiarę oraz poczucie bliskości z zmarłą córką. Na fotografii widać było delikatne, jasne światło unoszące się nad miejscem tragedii.
— O mój Boże, to są anioły — wspomina Melinda. Jest przekonana, że to tajemnicze światło, przypominające ludzką postać, to duch Isabelle.
— Poczucie obecności mojej córki sprawiło, że uwierzyłam, iż Bóg pozwolił nam na ten moment. Uważam, że gdybym nie zobaczyła tych zdjęć, nie byłoby mnie tutaj dzisiaj, ponieważ pragnęłam być z nią znowu — dodaje, podkreślając, jak ta wizja dała jej siłę do przetrwania najtrudniejszych dni.
Pogrzeb 16-letniej Isabelle miał miejsce 3 kwietnia 2018 roku. Ceremonia była pełna bólu, ale także piękna. Radosną i pełną życia dziewczynę pożegnali najbliżsi oraz przyjaciele, a hołd złożył również zespół cheerleaderek, do którego Isabelle należała.
— Kiedy zaczęliśmy opuszczać jej ciało, byłam w rozsypce. Poprosiłam o otwarcie trumny, ponieważ chciałam ją przytulić po raz ostatni — wspomina Melinda.
— Isabelle była radosna, miała wielu przyjaciół, wszyscy ją kochali. Kiedy zakładała swój strój cheerleaderki, rozświetlała otoczenie. To było niesamowite widzieć ją w takim blasku — dodaje.
(Źródło: Daily Mail)