Trójka dzieci straciła swoją mamę, a mąż ukochaną żonę z powodu błędnej diagnozy postawionej przez lekarza. Cztery miesiące po telefonicznej konsultacji, 33-letnia Laura Barlow zmarła na raka, znajdując się w ramionach męża, który teraz apeluje o zniesienie porad telefonicznych w opiece zdrowotnej.
Trudne początki i mylące diagnozy
Laura Barlow, świeżo upieczona żona Michaela, zaczęła odczuwać dolegliwości zdrowotne. Zgłaszała bóle brzucha oraz krwawienie z przewodu pokarmowego. W październiku 2023 roku postawiono jej diagnozę endometriozy. Lekarz rodzinny z Stickney Surgery w Lincolnshire, podczas rozmowy telefonicznej, zalecił leki przeciwbólowe oraz wizytę u ginekologa. Dwa miesiące później Laura, będąc w pracy, przeżyła intensywny ból brzucha. Michael próbował zabrać ją do lekarza, jednak zamiast tego otrzymali zalecenie, by udać się do Centrum Pilnego Leczenia (UTC) w szpitalu, gdzie podano jej morfinę w celu złagodzenia bólu.
Frustracja i dalsze cierpienie
Mąż Laury relacjonuje, że po ponad dwóch godzinach oczekiwania, zostali odesłani do domu, ponieważ lekarz uznał, że „nie ma sensu, by on też się tym zajmował”. Tydzień później Laura trafiła do szpitala z bólami brzucha. Zlecono jej badanie ultrasonograficzne, które ujawniło zmiany w wątrobie. Wkrótce po tym pacjentka rozpoczęła dwutygodniową terapię przeciwnowotworową.
W miarę upływu czasu stan Laury się pogarszał, a ostateczna diagnoza postawiła przed rodziną cios, z którego trudno było się otrząsnąć. Zdiagnozowano u niej zaawansowanego raka wątroby oraz jelita grubego, w stadium terminalnym. Lekarze doradzili jej powrót do domu, aby spędzić czas z dziećmi — Bellą-Mią, Summer-Akye i Bonnie-Rae. Stan Laury szybko się deteriorował, co było ogromnym ciężarem dla Michaela.
Walka o zmiany
Po jej śmierci, która miała miejsce kilka miesięcy temu, Michael z determinacją walczy o zmiany w systemie zdrowotnym. Uważa, że badania krwi powinny zostać przeprowadzone o wiele wcześniej, aby mogła otrzymać odpowiednią pomoc. Zdaje sobie sprawę, że być może i tak nie udałoby się uratować Laury, ale zastanawia się, ile jeszcze czasu mogliby spędzić razem.
„Wkurza mnie to, ponieważ to kwestia możliwości wcześniejszego wykrycia choroby. Nie twierdzę, że mogła by nie umrzeć, ale czy nie moglibyśmy mieć jeszcze sześciu miesięcy razem?” — mówi Michael, zmuszony stawić czoła rzeczywistości. Jego petycja o wprowadzenie obowiązkowych wizyt u lekarzy rodzinnych zyskała poparcie, przekraczając 130 000 podpisów.
Oddziaływanie na system zdrowia
Rzecznik United Lincolnshire Hospitals NHS Trust, prowadzący Pilgrim Hospital i Stickney Surgery, wyraził kondolencje dla rodziny Laury, jednocześnie zaznaczając, że ze względu na przepisy dotyczące ochrony danych nie mogą komentować indywidualnych przypadków. Obiecali przy tym otwartość na rozmowy z rodziną w sprawie ich obaw.
Historia Laury Barlow, pełna bólu, frustracji i żalu, przypomina o niebezpieczeństwach związanych z niepełną diagnozą i potrzebie jak najszybszych zmian w opiece zdrowotnej. Czy los innych rodzin będzie musiał być za każdym razem wyznaczany na nowo przez podobne tragedie?