Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek skrytykował rząd za przekształcenie polskiej prezydencji w Radzie UE w „akademię ku czci Donalda Tuska”. Oznajmił, że prezydent Andrzej Duda nie zamierza „uwiarygadniać tego wydarzenia swoją obecnością”. Podkreślił również, że to premier powinien wytłumaczyć Polakom, dlaczego szczyt Rady Europejskiej nie odbędzie się w Polsce.
OBECNOŚĆ PREZYDENTA I KONTEKST GALI
Mastalerek odniósł się do nieobecności prezydenta Dudy podczas piątkowej uroczystości otwarcia polskiej prezydencji w Radzie UE, która miała miejsce w Teatrze Wielkim — Operze Narodowej w Warszawie. W kontekście wpisu Donalda Tuska dodał, że tłumaczenie tego braku obecności było trudne, a nawiązując do informacji o tym, że Andrzej Duda spędzał czas na nartach, życzył mu „bezpiecznego szusowania”.
KRYTYKA RZĄDU I JEGO DZIAŁAŃ
Doradca prezydenta zauważył, że „rząd, zamiast potraktować prezydencję jako poważną sprawę, zorganizował jedynie Academię ku czci Donalda Tuska w Teatrze Wielkim”. Stwierdził, że prezydent nie powinien uczestniczyć w takich działaniach, aby ich nie legitymizować.
Mastalerek, komentując sytuację na portalu X, zwrócił uwagę, że to Donald Tusk od dawna powinien wyjaśnić, dlaczego nie zorganizowano szczytu Rady Europejskiej w Polsce. Jak podkreślił, wynika to jedynie z tego, że premier nie mógł znieść faktu, iż zgodnie z przepisami, to prezydent prowadziłby ten szczyt.
BRUKSELA ZAMIAST POLSKI
Nieformalny szczyt unijnych liderów zamiast w Polsce odbędzie się 3 lutego w Brukseli. Warto przypomnieć, że Węgry, od których Polska przejęła prezydencję, zorganizowały tego rodzaju spotkanie w swojej stolicy w listopadzie.
JEDNO ZLE SZCZYTU
„Najlepszym podsumowaniem wczorajszej rządowej wydumki jest to, że miała miejsce w teatrze — jak na noworoczną szopkę przystało” — dodał z ironią Mastalerek.
Podczas piątkowej gali w Teatrze Wielkim — Operze Narodowej, prezydenta reprezentował doradca Wojciech Gerwel, który jest ekspertem w dziedzinie polityki zagranicznej i stosunków międzynarodowych.
Źródło/foto: Onet.pl Leszek Szymański / PAP