Reprezentacja Litwy stanie na drodze piłkarzy Michała Probierza w eliminacjach do mistrzostw świata. Mimo że kadra naszych północnych sąsiadów nie ma za sobą udanego okresu w Lidze Narodów, Titas Milasius, grający na co dzień w Polsce, zapewnia w rozmowie z „Faktem”, że ich zespół potrafi zaprezentować się znacznie lepiej.
EMOCJE I MARZENIA
Zawodnik pierwszoligowej Pogoni Siedlce z entuzjazmem podchodzi do perspektywy zmierzenia się z polską kadrą. Do tej pory występował jedynie w spotkaniach towarzyskich oraz w Lidze Narodów, podkreślając, że nadchodzi dla niego pierwszy prawdziwy mecz o tak dużą stawkę.
— To zawsze nowy rozdział dla litewskiego zespołu. Może w końcu, po raz pierwszy w historii, uda nam się zakwalifikować do mistrzostw świata — mówi Milasius. Już jako nastolatek trenował w stołecznej akademii Escoli Varsovia, marząc o występie na Stadionie Narodowym w Warszawie.
PRZYSZŁOŚĆ I NOSTALGIA
— Codziennie przejeżdżałem obok stadionu, gdy dopiero co go budowano. Mieszkałem na Wesołej, a treningi odbywałem na Pradze-Południe. Teraz mam szansę zagrać na tym obiekcie. To z pewnością spełnienie marzenia — mówi Milasius. W reprezentacji Litwy pełni rolę „zadaniowca”, występując na wielu pozycjach w obronie i pomocy. — Zobaczymy, jak wypadniemy przeciwko Polsce — dodaje z lekkim uśmiechem.
W ostatnim meczu z Kosowem Milasius zagrał w linii obrony, gdzie miał za zadanie kryć Edona Zhegrovę z Lille. Kto wie, może jego wszechstronność okaże się kluczowa w starciu z Polakami? Szykuje się emocjonujące widowisko!