Antoni Macierewicz poniósł konsekwencje swojej nieodpowiedzialnej jazdy po Warszawie. Po doniesieniach „Faktu” stołeczna policja rozpoczęła postępowanie wyjaśniające dotyczące niebezpiecznego rajdu posła. Rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji poinformował, że Macierewicz otrzymał trzy mandaty za swoje wykroczenia drogowe. To jednak nie koniec jego zmartwień. — Policja podejmie dalsze kroki po zsumowaniu punktów karnych byłego ministra — przekazał Jacek Dobrzyński.
Rajd przez Stolicę
Zaplanowana przejażdżka miała miejsce w czwartkowy poranek, 31 października. Po opuszczeniu studia Radia Wnet, gdzie był gościem, Macierewicz wyruszył w kierunku centrum, łamiąc przy tym przepisy drogowe. Po publikacji „Faktu” policja nie mogła pozostać bierna i podjęła odpowiednie działania.
Wykroczenia w czasie jazdy
Macierewicz popełnił wiele wykroczeń podczas swojej jazdy. W trakcie podróży rozmawiał przez telefon, co grozi mu mandatem w wysokości 500 zł oraz 12 punktami karnymi. W pośpiechu wyprzedził taksówkę na przejściu dla pieszych, co wiąże się z potencjalnym mandatem 1500 zł i 15 punktami. W dodatku, przeciął podwójną linię ciągłą, przejechał na ukos przez pasy, wjechał na pas dla rowerów oraz korzystał z buspasa. To wszystko w stosunkowo krótkim czasie umożliwiło mu zgromadzenie 21 punktów karnych.
Konsekwencje w zanadrzu
Policja ma prawo odebrać prawo jazdy kierowcom, którzy uzbierają 24 punkty karne. Macierewicz, pomimo krótkiej podróży, znajduje się blisko tego limitu. „Poseł Macierewicz za swoje wykroczenia drogowe dostał trzy mandaty łącznie na 1800 zł i 21 punktów. Policja podejmie dalsze kroki po zsumowaniu punktów karnych byłego ministra” — poinformował Jacek Dobrzyński.
Tłumaczenia posła
Jak skomentował macierzysty poseł sytuację? — Jeśli te zarzuty są prawdziwe, jestem gotów zrealizować wszelkie wymogi i ponieść konsekwencje swoich działań. To jest nieakceptowalne, by łamać prawo — powiedział Macierewicz w programie telewizyjnym, zanim ogłoszono decyzję o nałożeniu na niego kar.
Bez wątpienia, rajd Macierewicza po Warszawie to temat, który wzbudza emocje. Z jednej strony, przypomina o odpowiedzialności, jaką każdy kierowca powinien ponosić, a z drugiej, staje się kolejnym przykładem na to, że politycy również muszą stosować się do zasad ruchu drogowego. Co więcej, czyż nie jest to ironiczny przypadek, że były minister, który powinien stać na straży prawa, sam się z niego wyłamuje?