Antoni Macierewicz musi się liczyć z utratą prawa jazdy. Nasze nagranie jego szaleńczej jazdy po Warszawie przyczyniło się do nałożenia na niego kar. Polityk z Prawa i Sprawiedliwości już wcześniej miał punkty karne za inne wykroczenia. Postanowiliśmy dowiedzieć się, czy zgadza się z wymierzoną mu karą.
Rajd po Warszawie
Wydarzenie miało miejsce 31 października, kiedy to „Fakt” zarejestrował Macierewicza w trakcie rażących naruszeń przepisów drogowych. Bez względu na niebezpieczeństwo, polityk rozmawiał przez telefon, wyprzedzał taksówkę na przejściu dla pieszych, a także przekroczył podwójną linię, wjeżdżając na pas ruchu dla rowerów i korzystając z buspasa. Po naszej interwencji stołeczna policja podjęła działania wyjaśniające.
Mandaty i punkty karne
W efekcie Macierewicz został ukarany trzema mandatami, które łącznie opiewają na 1800 zł oraz 21 punktów karnych. Jacek Dobrzyński, rzecznik ministra spraw wewnętrznych i administracji, zapowiedział dalsze kroki po zsumowaniu dotychczasowych punktów polityka.
Komenda Stołeczna Policji potwierdziła, że Macierewicz miał już na swoim koncie 10 punktów karnych za wcześniejsze przewinienia. W związku z obowiązującymi przepisami, po dodaniu nowych punktów straci prawo jazdy. Wśród wykroczeń, za które został ukarany, znalazły się m.in. wyprzedzanie na przejściu dla pieszych i przekroczenie podwójnej linii.
Immunitet nie chroni
Czy Antoni Macierewicz będzie mógł bronić się immunitetem? Otóż nie. Zgodnie z nowelizacją przepisów z 2015 roku, mandat za wykroczenie drogowe można nałożyć na posła bez potrzeby uchwały Sejmu w sprawie pozbawienia go immunitetu. Mimo to, polityk ma prawo do odwołania się, tak jak każdy inny obywatel.
Zapytaliśmy Macierewicza o to, czy zamierza się odwołać od kary. Jego odpowiedź była krótka: — Jakże mi miło, że pan dzwoni, dziękuję bardzo, do widzenia — po czym natychmiast się rozłączył.
Kłopoty Antoniego Macierewicza nie kończą się na mandatach
Rajd po Warszawie przyniósł dla Macierewicza nie tylko mandaty, ale i nowe kłopoty. Rzeczywistość pokazuje, że zasady bezpieczeństwa na drogach powinny dotyczyć wszystkich, niezależnie od stanowiska. W końcu właśnie opieszałość w przestrzeganiu przepisów może prowadzić do tragicznych skutków, o czym warto pamiętać także w polityce.