Bardzo niepokojące wydarzenia mają miejsce w Gruzji, gdzie licznie odbywają się protesty przeciwko rządowi. Dmytro Kułeba, były minister spraw zagranicznych Ukrainy, skomentował te niepokoje, porównując je do sytuacji, która miała miejsce w jego kraju na Ukrainie przed laty. Jego słowa podkreślają analogię między obecnymi wydarzeniami w Tbilisi a protestami z 2014 roku, które znane są jako Euromajdan.
PROTESTY W GRUZJI A UKRAIŃSKI SCENARIUSZ
Kułeba wskazał, że działania gruzińskiego rządu są podobne do tych, które stosował Wiktor Janukowycz. „Najpierw ograniczają wolność, później są przemoc oraz ubóstwo, a finalnie przychodzi wpływ Rosji” – zauważył Kułeba, podkreślając, że obecne okoliczności w Gruzji przywodzą mu na myśl bolesne wspomnienia sprzed 11 lat, kiedy to w Ukrainie wybuchły potężne protesty w obronie europejskich aspiracji państwa.
WŁADZE GRUZJI W OBRONIE INTERESÓW ROSJI
Były minister zauważył, że gruziński rząd zdaje się ukrywać swoje ustępstwa wobec Rosji, obiecując wykluczenie tzw. ukraińskiego scenariusza. Kułeba przypomniał jednak, że początkowo nie widać było tego procesu, co doprowadziło do społecznego buntu w jego kraju. Zauważył, że dla protestujących w Gruzji dzisiejsza walka jest zmaganiem nie tylko o wybór kierunku politycznego, ale przede wszystkim o prawo do życia w wolności. „Walczcie i zwyciężajcie, nie pozwólcie na utratę waszej przyszłości” – apeluje Kułeba do protestujących Gruzinów.
DRAMATYCZNE RUSZENIE SPOŁECZEŃSTWA GRUZIŃSKIEGO
Protesty w Tbilisi wybuchły w reakcji na decyzję premiera Irakliego Kobachidze, który ogłosił zawieszenie rozmów z Unią Europejską do 2028 roku. Ta decyzja miała związek z uchwałą Parlamentu Europejskiego, która nie uznała wyników wyborów, w których zwyciężył prorosyjski obóz władzy. Prezydent Salome Zurabiszwili, będąca zwolenniczką polityki prozachodniej, opowiedziała się po stronie zaniepokojonych obywateli.
W Tbilisi oraz w innych miastach protestujący przeszli przez trudne chwile, zmagając się z brutalnością sił porządkowych, które użyły gazu łzawiącego, armatki wodnej oraz broni gumowej. To, co wzbudza szczególne zaniepokojenie, to doniesienia o użyciu przez policję nieznanych chemikaliów, które mogły wywołać poważne obrażenia. Stowarzyszenie Młodych Prawników zażądało od rządu wyjaśnień dotyczących użycia tych substancji, wskazując na przypadki oparzeń u cywilów.
Źródło/foto: Interia