Pan Mariusz z Piotrkowa Trybunalskiego, operator wózków widłowych, od kilku miesięcy zmaga się z niepokojącą sytuacją. Po rozwodzie mieszka w niewielkiej kawalerce, a jego życie stało się pasmem nieustannych obaw o przyszłość, zwłaszcza po sprzedaży swojego starego Fiata Seicento.
Nieproszony właściciel aut
Cała sprawa zaczęła się pod koniec kwietnia, kiedy mężczyzna sprzedał swoje auto. Podpisał umowę kupna-sprzedaży, wyrejestrował pojazd i… zapomniał o sprawie. Dwa tygodnie później w skrzynce pojawił się zaskakujący list od towarzystwa ubezpieczeniowego, informujący o rzekomym nabyciu innego samochodu. W kolejnych tygodniach pan Mariusz otrzymywał już kolejne takie powiadomienia, w sumie kilkadziesiąt.
Kto wykupił samochody na jego dane?
Przestraszony mężczyzna postanowił zgłębić sprawę. Otrzymywał listy z PZU, w których dowiadywał się, że jest rzekomym właścicielem na przykład Opla Zafira czy Golfa. „Myślałem, że to pomyłka” – relacjonuje Mariusz Namieciński, który od kilku miesięcy walczy o wyjaśnienie tej niecodziennej sytuacji.
W miarę trwania sprawy, pan Mariusz zbierał dowody i powiadomienia, kontaktując się z Urzędowym Funduszem Gwarantowanym oraz policją. Jak wynika z jego ustaleń, pojazdów zarejestrowanych na jego nazwisko było co najmniej kilkadziesiąt. „Na początku września miałem golfa przez 6 dni, w lipcu Opla Astrę na 8 dni, a w listopadzie Opel Zafira przez 13 dni” – wymienia mężczyzna.
Prawne kroki i dalsze zawirowania
Wobec rosnącego stresu, pan Mariusz postanowił podjąć działanie. Złożył zawiadomienie na policję, a sprawa została już muśnięta w przesłuchaniach dziewięć razy. Policja informuje, że z firmami ubezpieczeniowymi rozwiązuje się sprawę, ale pan Mariusz wciąż otrzymuje nowe powiadomienia.
Rzecznik Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego zapewnia, że mężczyzna robi wszystko, co jest konieczne, aby chronić swoje interesy. „Wysłałem pismo do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, że to nie ja jestem właścicielem tych samochodów, a dane zostały podrobione” – mówi pan Mariusz i podkreśla, że dzięki druczkowi może szybko informować fundusz o nowych pojazdach.
Obawy przed konsekwencjami finansowymi
W miarę jak śledztwo trwa, pan Mariusz obawia się kar związanych z brakiem obowiązkowego OC. „To są naprawdę ogromne kwoty, bo w przypadku dłuższego okresu bez ubezpieczenia grozi mi ponad 8000 zł” – zaznacza. Niestety, w tym chaotycznym procederze, który prawdopodobnie ma na celu unikanie kosztów związanych z ubezpieczeniem, jego obawy są realne.
Co gorsza, sytuacja komplikuje się further, gdy do gry włącza się urząd skarbowy, który żąda od pana Mariusza płatności podatku od umów kupna-sprzedaży rzekomo dokonanych przez jego osobę. Z każdą przesyłką czuje się coraz bardziej zagubiony w gąszczu oszustw, które najprawdopodobniej wynikają z nielegalnego wykorzystania jego danych osobowych.
Cała historia pana Mariusza pokazuje, jak łatwo można stać się ofiarą przestępstwa wyłudzenia tożsamości oraz jak wiele trudności przysparza walka o prawdę w skomplikowanym systemie prawnym. Olszewski w odpowiedziach na kolejne pytania, co dzieje się z jego danymi i jak wyjść z tej zakręconej sytuacji, wciąż pozostaje w niepewności.
Źródło/foto: Polsat News