Dzisiaj jest 30 listopada 2024 r.
Chcę dodać własny artykuł

Krytyka posłów PiS wobec zakupu drogiego sprzętu przez urzędników Tuska

Rządowy park maszynowy wzbogaci się o nową, kosztowną zamiatarkę. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów podjęła decyzję o zakupie zaawansowanego sprzętu niemieckiej firmy w kwocie niemal 500 tys. zł. To kolejny znaczący wydatek, który następuje po niedawnym przetargu na wynajem luksusowych samochodów, w tym modeli elektrycznych. Informacje na ten temat przekazała sobotnia „Rzeczpospolita”.

Kosztowna inwestycja

Nowa maszyna sprzątająca, Hako Citymaster 650, ma kosztować dokładnie 499 tys. 750 zł. Opisywana jako „prawdziwy profesjonalista”, zamiatarka będzie wykorzystywana nie tylko do zamiatania, ale również do odśnieżania i posypywania solą. Tak znaczny wydatek rodzi jednak liczne kontrowersje.

Wielofunkcyjność zamiatarki

Zamiatarka, jako pojazd wielofunkcyjny, może być wyposażona w różnorodne narzędzia, takie jak dwulemieszowy pług czy posypywarka do soli. Urządzenie spełnia normy homologacyjne, co czyni je niezbędnym do utrzymania czystości na ulicach oraz w przestrzeni miejskiej.

Argumenty rządzących

Urzędnicy z czasów Donalda Tuska argumentują, że zakup jest konieczny. „KPRM zdecydowała się na nową maszynę, ponieważ dotychczasowe urządzenia są mocno wyeksploatowane. W efekcie część prac porządkowych musi być wykonywana ręcznie. Nowa zamiatarka umożliwi efektywniejsze i bardziej kompleksowe utrzymanie porządku oraz zwiększy bezpieczeństwo” — wyjaśniają zwierzchnicy premier.

Inny urzędnik podkreśla również kwestie bezpieczeństwa. „Kancelaria Premiera zajmuje się wieloma informacjami niejawnymi, a w pobliżu znajdują się takie instytucje jak CBA oraz Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji. Gdyby teren obsługiwała firma zewnętrzna, za każdym razem trzeba byłoby kontrolować zamiatarkę przy wjeździe. A jak sprawdzić pojemnik na śmieci?” — pyta anonimowy przedstawiciel administracji centralnej.

Krytyka ze strony opozycji

Opozycja nie zostawia suchej nitki na tym zakupie. „Maszyna za pół miliona złotych to jak metafora rządów PO: kosztowna, oderwana od rzeczywistości i stworzona z myślą o ukrywaniu niewygodnych problemów” — zauważa Michał Dworczyk z PiS, były szef KPRM.

Bartosz Kownacki, kolega partyjny Dworczyka, dodaje: „Każda decyzja zakupu w instytucji państwowej powinna mieć uzasadnienie ekonomiczne. Mam wątpliwości, czy w tym przypadku takie istnieje.”

Nowa zamiatarka ma swoich zwolenników oraz przeciwników, ale jedno jest pewne — wydatek o takiej skali zawsze budzi emocje i pytania o sensowność alokacji funduszy publicznych.

Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie