W piątkowy wieczór na terenie powiatu kieleckiego miała miejsce nietypowa historia z udziałem 41-letniego mężczyzny, który postanowił zaspokoić swoje pragnienie przygód, kradnąc samochód i paliwo. Swoją ekscytującą podróż zakończył w dość kuriozalny sposób – na płocie, nie udając się nawet do upragnionego Dęblina.
Kierowca w tarapatach
Wszystko zaczęło się od zgłoszenia, które wpłynęło do dyżurnego zwoleńskiej komendy o kradzieży paliwa z jednej z tamtejszych stacji benzynowych. Okazało się, że złodziejem mogła być osoba poruszająca się skodą z kieleckimi numerami. Chwilę później, w oklicach Bierdzieży, miał miejsce incydent drogowy – mężczyzna uderzył samochodem w ogrodzenie, a następnie uciekł pieszo, pozostawiając za sobą rozbity pojazd, który odpowiadał opisowi skradzionego auta.
W poszukiwaniu sprawcy
Policjanci, którzy przybyli na miejsce, szybko ustalili, że samochód brał udział zarówno w kradzieży paliwa, jak i kolizji. Rozpoczęto intensywne poszukiwania sprawcy, w które zaangażowano nie tylko lokalnych funkcjonariuszy, ale także oddziały prewencji oraz przewodnika z psem. Ich zaangażowanie okazało się kluczowe.
Nieoczekiwany finał
W trakcie patrolowania terenu zwoleńscy kryminalni uzyskali informację, że na jednej z posesji w gminie Policzna może znajdować się mężczyzna związany z kradzieżą. Stróże prawa dotarli do wskazanej lokalizacji, gdzie zastali 41-latka, który bez wahania przyznał się do kradzieży skody oraz paliwa. Jak się okazało, w jego planie była przejażdżka do Dęblina. Niestety, brak paliwa na trasie zmusił go do kradzieży na stacji w Zwoleniu, a nieprzewidziane zderzenie z ogrodzeniem zakończyło jego szaleństwa.
W rękach policji
W trakcie sprawdzania danych mężczyzny policjanci odkryli, że jest on poszukiwany przez Kielecką Policję. Zatrzymany był trzeźwy i poniósł konsekwencje swojego czynu – na komendzie usłyszał zarzut kradzieży w szczególnym chociaż zuchwałym przypadku, co może mu grozić nawet do 8 lat więzienia. Po zakończeniu czynności został osadzony w policyjnym areszcie, czekając na dalsze kroki ze strony kieleckich funkcjonariuszy.
Jak widać, przygoda znikąd skończyła się dla niego w areszcie. Czasami nieprzemyślane decyzje prowadzą do nieprzewidywalnych konsekwencji – w tym przypadku aż do więzienia. I choć w jego historii nie brakuje dramatyzmu, trudno oprzeć się wrażeniu, że więcej uczciwości mogłoby mu zaoszczędzić wielu kłopotów.
Źródło: Polska Policja