Kryminalni z II komisariatu w Koszalinie mają pełne ręce roboty, a to za sprawą 41-latka, który postanowił uczynić z włamań swój sposób na życie. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy mężczyzna dokonał serii kradzieży, przynosząc swoim ofiarom straty sięgające niemal 140 tysięcy złotych. Teraz za swoje czyny będzie musiał odpowiedzieć przed sądem, gdzie usłyszał aż 10 zarzutów, w tym kradzieży oraz kradzieży z włamaniem. Historia tego osobnika jest nie tylko przestępcza, lecz także smutnym przykładem, jak na dno można zjechać mimo wcześniejszych doświadczeń z wymiarem sprawiedliwości.
ZNANE ZŁOŚNIKI W NIEZNANYM TRAKCIE
Nieudany „interes” zaczyna się w dniu, kiedy 41-latek wkracza do firmy budowlanej na ulicy Szczecińskiej i kradnie kable elektryczne o wartości około 16 tysięcy złotych. Tak jakby na skradzionym towarze udałoby mu się zbudować nową przyszłość… Ale na pewno nie w ten sposób! Funkcjonariusze, którzy prowadzą intensywne śledztwo, szybko wytypowali podejrzanego. Okazało się, że to ten sam mężczyzna, który przez ostatnie tygodnie systematycznie odwiedzał różne firmy w Koszalinie, wzbogacając się o narzędzia i kable – wszystko to, co można szybko sprzedać.
POLICJA NIE DAJE ZA WYGRANĄ
Policjanci zdołali odzyskać część skradzionych przedmiotów, co z pewnością ucieszy pokrzywdzonych przedsiębiorców. Mundurowi, w ramach przesłuchania, ustalili dokładne okoliczności przestępstw, a 41-latek nie miał wyboru – przyznał się do winy. Jego zeznania doprowadziły do sformułowania 10 zarzutów, za które grozi mu nawet 10 lat więzienia. I choć dla niektórych może wydawać się to drastyczną karą, warto pamiętać, że złodzieje muszą ponieść odpowiedzialność za swoje czyny.
TRZY MIESIĄCE ZA KRATAMI
Wczoraj, z nadzieją na futures free from crime, 41-latek został doprowadzony do sądu, gdzie na pewno usłyszał, że znowu nie będzie spokojnych nocy na wolności. Sąd, biorąc pod uwagę jego przeszłość, zdecydował się na zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu na okres trzech miesięcy. Kolejne dni upłyną mu w niewoli, gdzie być może przemyśli swoje życie i zamiast kradzieży, wybierze uczciwą pracę.
Być może to historia, która przypomni innym, jak cienka jest granica między dobrem a złem, a także jak łatwo można zgubić się w zakamarkach własnych wyborów. Niech to będzie przestroga dla całej społeczności – warto szanować pracę i czyjeś mienie, bo w końcu, co zyskane na drodze kradzieży, prędzej czy później wróci jak bumerang.
Źródło: Polska Policja