Ukraińskie media zadają kontrowersyjne pytanie rodakom w Polsce: co jeszcze Ukraińcy są w stanie zrobić dla pamięci o Wołyniu? To niepokojące zapytanie wywołuje oburzenie wielu Polaków. „Biorąc pod uwagę niedawne wydarzenia w relacjach polsko-ukraińskich dotyczące historii, można by je odwrócić i zapytać: dlaczego Ukraina właściwie nic nie zdziałała w sprawie Wołynia?” – mówi prof. Damian Markowski, sygnatariusz „II Komunikatu Polsko-Ukraińskiego”, który został podpisany również przez ukraińskich historyków stawiających czoła narastającej nagonce w swoim kraju.
Spotkanie w Lwowie
W miniony wtorek Donald Tusk udał się do Lwowa na spotkanie z Wołodymyrem Zełenskim. Na konferencji prasowej jedna z ukraińskich dziennikarek poruszyła temat Wołynia, utrzymując, że „wszyscy ukraińscy prezydenci przepraszali Polaków”. Zadała pytanie: „Co jeszcze Ukraińcy mają zrobić?” Tusk odpowiedział, że takie kwestie nie są konkurencją, ale naturalnym prawem każdej rodziny pragnącej pochować swoich przodków — nie ma w tym miejsca na politykę.
Krytyka ze strony historyków
Wymiana zdań w mediach zyskała dużą popularność, a prof. Markowski przyznaje, że pytanie dziennikarki było zaskakujące, jednak można je z łatwością sparafrazować. Dodał, że poszukiwania ekshumacyjne w 2023 roku były ograniczone i miały miejsce jedynie w miejscowościach, gdzie skala zbrodni była mniejsza niż te, które dotknęły Wołyń.
Prof. Markowski w swojej pracy bada zbrodnie na wołyńskich i galicyjskich terenach. Wskazuje, że w Polsce rzadko mówi się o dewastacji polskich miejsc pamięci. „To dzięki życzliwości lokalnych władz i dobra woli ukraińskich społeczności niektóre z tych miejsc udało się upamiętnić. Niestety, są też znane przypadki niszczenia krzyży i zamazywania tabliczek, informujących o polskich ofiarach” — zaznacza.
Nierówność wobec przeszłości
W ocenie Marka Markowskiego, pytanie ukraińskiej dziennikarki miało na celu postawienie premiera w niezręcznej sytuacji. „Premier poradził sobie nieźle, odwołując się do podstawowego prawa pochówku” — mówi historyk.
Markowski zauważa także trudną do wytłumaczenia nierówność: „Ukraina nie odmawia prawa do pochówku żołnierzom rosyjskim, będącym agresorami, tymczasem wiele polskich ofiar ludobójstwa na Wołyniu wciąż na swój pochówek czeka”.
Historia a propaganda
Prof. Markowski odnosi się również do „sowieckiej szkoły historii” na Ukrainie, zauważając, że wciąż wielu jej zwolenników ignoruje dokumenty historyczne na rzecz ideologii. Często propagowany jest obraz wydarzeń jako „wojny polsko-ukraińskiej”, co w rzeczywistości nie odpowiada faktom. „OUN i UPA przeprowadziły czystkę polskiej ludności, a celem tej operacji było zdobycie polskich terytoriów dla Ukrainy” — tłumaczy.
Satysfakcja z umów
Markowski stwierdza, że Ukraina powinna respektować ustalenia umowy o poszanowaniu miejsc spoczynku ofiar z 1994 roku. Temat zbrodni wołyńskiej jest jednym z najważniejszych w relacji polsko-ukraińskiej, a jego zrozumienie i uznanie to droga do pojednania.
Ostatnio polscy i ukraińscy historycy podpisali nowy dokument, który podsumowuje historię konfliktu. „II Wspólny Komunikat Polsko-Ukraiński” zawiera informacje o liczbie ofiar i tło konfliktu. „Na Wołyniu w latach 1943-1945 zginęło około 100 tysięcy Polaków, a kulminacja zbrodni miała miejsce w lipcu i sierpniu 1943 roku” — dodaje Markowski.
Dyskusje i kontrowersje
Nie wszystkim historykom na Ukrainie podoba się zawartość tego dokumentu, co skutkuje ostrożnością wśród jego sygnatariuszy. Pojawiają się oskarżenia o manipulację i niektórzy zsygnatariuszy wycofują swoje podpisy. „To nie powinno mieć miejsca w demokracji, gdzie wolność badań i słowa jest podstawową wartością” — komentuje prof. Markowski.
Pomimo nadziei związanych z poprawą dialogu między Polską a Ukrainą, wiele sytuacji, szczególnie związanych z tym dokumentem, budzi w nim niepokój. Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu, obchodzony 11 lipca, pozostaje przypomnieniem o przeszłości, która wciąż porusza emocje obu narodów.