W kaliskiej parafii św. Gotarda zapanował chaos po decyzji proboszcza, ks. prałata dr Andrzeja Latońa, o sprzedaży działki kościelnej. Wzburzeni parafianie i mieszkańcy protestują, obawiając się, co ma powstać na gruncie, czyli market sieci Dino. Konsekwencją tego kroku jest nie tylko złość lokalnej wspólnoty, ale również niepewność co do przyszłości ich osiedla.
PROTESTY I SPRZECIW SPOŁECZNY
Wielu mieszkańców złożyło skargę do biskupa oraz prezydenta miasta, nie godząc się na decyzję o sprzedaży. Kluczowym punktem sporu jest planowana lokalizacja marketu w sąsiedztwie domów jednorodzinnych oraz placówek edukacyjnych. Lokalne społeczeństwo podkreśla, że obawiają się nie tylko hałasu, ale także wzrostu całkowitego rozładunku ciężarówek i dodatkowego ruchu drogowego.
Radosław Szczap, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 4, zaznacza, że ulica, na której ma powstać market, nie jest w stanie pomieścić dodatkowego natężenia ruchu, co stwarza realne zagrożenie dla dzieci i ich rodziców przychodzących po nie do szkoły.
BRAK KONSULTACJI I INFORMACJI
Mieszkańcy są bardzo rozczarowani brakiem jakichkolwiek konsultacji w sprawie budowy marketu. Marek Olejnik, lider protestujących, stwierdza, że dowiedzieli się o planach przypadkowo, a po ich interwencji proboszcz w końcu zorganizował spotkanie, które jednak nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Oświadczył, że sprzedaje grunt „temu, kto daje więcej”, co tylko podsyciło emocje.
ODPOWIEDŹ PROBOSZCZA I ARGUMENTY ZA SPRZEDAŻĄ
W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” ks. Latoń tłumaczy, że decyzja o sprzedaży działki została podjęta zgodnie z zaleceniami parafialnej rady ekonomicznej, a celem jest wsparcie finansowe domu parafialnego. „Trzeba sprzedać ziemię, która jest uciążliwa i nie przynosi dochodów” – zapewnia duchowny, dodając, że zgłosili się do niego różni inwestorzy, a oferta DINO była dla parafii korzystna.
Proboszcz nie rozumie złości mieszkańców, argumentując, że w Kaliszu jest wiele marketów i nikt nie zgłaszał wcześniej skarg dotyczących ich działalności. Ponadto, według niego, lokalna społeczność pragnie mieć możliwość zrobienia zakupów w pobliżu.
OPINIE EKSPERTÓW I PERSPEKTYWY
Jak zauważa posłanka Karolina Pawliczak, cała sytuacja obrazuje brak zrozumienia potrzeb mieszkańców oraz ich traktowanie wyłącznie jako przedmiotu do osiągania dochodów przez parafię. Z kolei inwestor, zanim podejmie decyzję o budowie, będzie musiał spełnić wszelkie normy dotyczące hałasu oraz dostosować plan do miejscowego zagospodarowania przestrzennego.
Nie można jednak pominąć faktu, że za sprzedaną działkę zapłacono 1,8 miliona złotych, co wskazuje na jej atrakcyjność jako gruntu inwestycyjnego, ale również na możliwe konflikty interesów w lokalnej społeczności.
Sprawa nie jest zamknięta i dobrze, aby wszystkie strony konfliktu znalazły wspólne rozwiązanie, które usatysfakcjonuje zarówno mieszkańców, jak i liderów parafialnych. Czy w tej sytuacji wyjdzie na jaw, że pośpiech niejednokrotnie prowadzi do konfliktów? Czas pokaże.