Olga Gitkiewicz, dziennikarka i redaktorka, znana z książek takich jak „Nie hańbi” oraz „Nie zdążę”, przygląda się wystąpieniu Adama Michnika podczas gali finałowej Nagrody Nike, wyrażając swoje zaniepokojenie. Michnik, pełniący rolę naczelnego „Gazety Wyborczej” i członka rady fundacji Nagrody Nike, wygłosił komentarz, w którym uwypuklił zagrożenie, jakie niesie ze sobą szeroki dostęp do wolności słowa. Wspomnijmy, że Anna Maria Potocka, wieloletnia dyrektorka Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie (MOCAK), została niedawno odwołana z uwagi na ustalenia sądu, które wskazywały na nękanie ze strony jej osoby.
Wolność Słowa czy Kakofonia?
Michnik zauważył, że po zniesieniu cenzury pojawiło się zagrożenie w postaci kakofonii. Twierdził, że wolność wypowiedzi może prowadzić do destrukcji jednostek i kultury, a głos wykluczenia staje się coraz bardziej słyszalny. W obliczu tego świadome połączenie takich postaci jak Janion i Potocka wydaje się wręcz przykładem tej kakofonii, którą Michnik określił. Warto zwrócić uwagę, że osobom myślącym w stylu Potockiej wydaje się, że mogą bezkarnie oceniać i obrażać innych.
Przywileje i Autorytet
Osoby, które posiadają pewne przywileje społeczne, w tym często mężczyźni w średnim wieku, mają łatwość głoszenia „słusznych” poglądów. Z pozycji autorytetu decydują o tym, co jest dobre, a co złe, co jest uznawane za słuszne, a co nie. To smutne, że Adam Michnik, który w przeszłości był aktywnym działaczem na rzecz praw pracowników, teraz zdaje się lekceważyć te same zasady, które kiedyś propagował.
Naruszenia Prawa Pracy
Obecnie Michnik sugeruje, że zasługi dla kultury mogą usprawiedliwiać łamanie praw pracowniczych oraz lekceważenie wyroków sądowych. W Polsce prawa pracy są często traktowane w sposób wybiórczy, co potwierdzają badania Międzynarodowej Konfederacji Związków Zawodowych (ITUC). Pomimo formalnych gwarancji, w praktyce prawa te niejednokrotnie są naruszane, co stawia nas w przeciętnym miejscu wśród blisko 200 analizowanych krajów.
Kult Jednostek i Ignorowanie Wspólnoty
Kult wybitnych jednostek to koncepcja silnie autorytarna, a wykorzystanie swojej pozycji do podważania wyroków sądowych skutkuje podważaniem zaufania do instytucji. Przykład Michnika, dawniej opozycjonisty, a obecnie krytyka praw pracowniczych, ukazuje, jak łatwo zapomnieć o ludziach, którzy mogą czuć się krzywdzeni przez osoby na wysokich stanowiskach. Instytucja kultury to nie tylko jedna osoba, ale zespół, który działa na rzecz całej społeczności.
Historia nie dostarczy nam drugiego takiego chichotu. Czyż nie warto zadać sobie pytania, w jakim kierunku zmierzamy jako społeczeństwo, gdy słowa wolności i równości zostają zapomniane w obliczu prywatnych interesów uprzywilejowanych jednostek?