Marszałek Sejmu spotkał się z mieszkańcami Rypina, co przyniosło ze sobą żywe emocje oraz ostre starcia słowne. Gdy Szymon Hołownia poruszył temat prawyborów w Koalicji Obywatelskiej, dwóch mężczyzn wdało się w kłótnię, która zaczęła się od ostrej krytyki dotyczącej Radosława Sikorskiego. „Gdzie pan był, gdy w nas rzucano kostką brukową?” — padały głośne pytania, nawiązujące do protestów rolników przed Sejmem. „Kłamie pan!” — krzyczeli, oskarżając polityka o to, że „koalicja 13 grudnia” sprzedała „wszystko”.
OSTRE WYMIANY ZDAŃ
Do emocji na spotkaniu przyczyniła się także wypowiedź Hołowni, w której podkreślał on rolę Sikorskiego w kampanii, nazywając go „fighterem”. Na tę uwagę jeden z mężczyzn przerwał: „Czyżby pan Sikorski miał walczyć z Putinem? To nie jego domena”. W odpowiedzi Hołownia podkreślił, że jego obawy dotyczą głównie Polski, a nie Putina.
Mężczyźni, nie dając za wygraną, powracali do oskarżeń. „Koalicja 13 grudnia już się o Polskę nie martwi. Wszystko jest sprzedane. Duże firmy upadają” — downie zarzucali Hołowni. Wówczas do rozmowy dołączył drugi mężczyzna, który również przypomniał protesty rolników: „Gdzie pan był w marcu, kiedy rolnicy protestowali? Jak wezwania policji spadały na nas jak grad?”.
DEBATA BEZ WYNIKU
Marszałek Sejmu bronił się, wskazując, że w jego gabinecie była delegacja rolników, a to, co miało miejsce, nie było wynikiem działań rolników, lecz chuliganów. „Kłamie pan! To wy, pan, pan Tusk i pan Kierwiński” — nie ustępował jeden z uczestników spotkania. Padły także konkretne przykłady — mężczyzna wskazał na szpital w Golubiu-Dobrzyniu, który według niego stracił oddziały po roku rządów koalicji.
„Czy panowie pozwolą mi na rozmowę, czy tylko będziecie krzykliwymi komentatorami z Telewizji Republika?” — zapytał Hołownia, umawiając się na rzeczowy dialog. Mówił o znaczącym wzroście wydatków na ochronę zdrowia, wskazując na problemy systemowe. Tłumaczył, że nie można oczekiwać cudów w krótkim czasie, a zmiany muszą być wprowadzone z perspektywą długoterminową.
EMOCJE W POWIETRZU
Mężczyźni nie odpuszczali, a dyskusja zdawała się nie mieć końca. Zarzucali Hołowni, że „obwołał się prezydentem”, pytali o brak spotkań z mieszkańcami 11 listopada i oskarżali o „propagandę”. Polityk starał się tonować nastroje, a na koniec próbował uścisnąć dłoń gościom spotkania, jednak ci nie wykazali chęci na przyjęcie gestu marszałka Sejmu.
Wszystko to złożyło się na burzliwą atmosferę spotkania, które miało być platformą do otwartego dialogu, a przerodziło się w emocjonalną dyskusję, w której każda ze stron miała swoje racje, a polemika wydawała się nie wyczerpywać.
Źródło: Onet.pl, PAP/Tytus Żmijewski