Samorządy borykają się z poważnym problemem zaniżania liczby mieszkańców w tzw. deklaracjach śmieciowych. Apelowanie do uczciwości mieszkańców oraz prowadzanie osobistych kontroli okazuje się niewystarczające. W rzeczywistości, często nie jest możliwe weryfikowanie, ile osób rzeczywiście mieszka pod danym adresem. Przykład? W jednym z domów mieszka małżeństwo, ale twierdzą, że są w separacji. „Ludzie kłócą się, kombinują jak mogą, żeby płacić mniej” – przyznaje jeden z urzędników.
FAKTY A FIKCJA
Ustalenie właściwej wysokości „opłaty śmieciowej” na podstawie deklarowanej liczby mieszkańców staje się dla samorządów ogromnym wyzwaniem. To, co jest zapisane na papierze, często rozmija się z rzeczywistością. Wiele gmin zauważa, że liczba mieszkańców na formularzach jest zaniżana.
W odpowiedzi na tę sytuację, samorządy podejmują działania mające na celu weryfikację złożonych deklaracji. Pracownik urzędu gminy w powiecie ostrołęckim zauważa: „To jest bardzo trudny temat, w którym często słowo przeciwko słowu nie przynosi rozwiązań”. W mniejszych jednostkach problem starają się rozwiązywać polubownie, przypominając mieszkańcom o konieczności aktualizacji informacji podczas sesji rady miejskiej i spotkań z sołtysami.
SPRAWDZANIE DEKLARACJI
Joanna Dołowska, burmistrz Gowarczowa, relacjonuje, jak w czerwcu ubiegłego roku wstępna weryfikacja deklaracji wykazała zaniżanie liczby mieszkańców w wielu przypadkach. W gminach małych, gdzie znają się wszyscy, liczą na uczciwość mieszkańców. Zgodnie z przepisami, wójt lub burmistrz ma prawo do weryfikacji deklaracji na podstawie dostępnych informacji.
Michał Siembab, burmistrz Pakości, wskazuje na rozbieżności w deklarowanych a rzeczywistych liczbie osób zamieszkujących dane nieruchomości. W jego gminie zameldowanych jest 9166 osób, a tylko 7397 stwierdzono w deklaracjach. Opłaty za odpady wzrosły z 29 do 44 zł na osobę i, jak zauważa burmistrz, jest to związane z problemem tzw. „mafii odpadowej”.
SKUTECZNE METODY WERYFIKACJI
Wzrost opłat spowodował napływ deklaracji korygujących, w których mieszkańcy zwykle zmniejszali liczbę osób, wskazując na skomplikowaną sytuację prawną lub podając wyjaśnienia, które nie zawsze są wiarygodne. Burmistrz przyznaje, że kontrola musi opierać się na sprawdzaniu danych z różnych instytucji, takich jak ewidencja ludności czy dokumenty potwierdzające korzystanie ze świadczeń społecznych.
Dzięki metodzie łączenia danych z różnych źródeł, możliwe jest uzyskanie realniejszego obrazu liczby mieszkańców i dostosowanie obciążeń finansowych.
RÓŻNE PODEJŚCIE, RÓŻNE EFEKTY
Niektóre większe miasta znalazły skuteczniejszy sposób na walkę z problemem, rezygnując z rozliczania opłat za odpady na podstawie liczby mieszkańców, decydując się na inne metody. Na przykład Olsztyn i Łódź wprowadziły system, w którym opłaty są uzależnione od zużycia wody. To podejście nie tylko pomaga w uszczelnieniu systemu, ale może również wpłynąć na oszczędności w gospodarstwie domowym.
W Świdniku z kolei, pomimo wcześniejszych prób wykorzystania aplikacji do wykrywania nieprawidłowości, wciąż istnieje duża różnica pomiędzy liczbą zadeklarowanych a rzeczywistych mieszkańców. Burmistrz Marcin Dmowski zwraca uwagę na rosnące koszty związane z gospodarowaniem odpadami, które mogą w przyszłości przekroczyć 4 miliony złotych rocznie.
RYZYKO I WYZWANIA
Wszystkie te trudności podkreślają, jak kluczowe jest wprowadzenie skutecznych mechanizmów weryfikacji deklaracji odpadowych. Posłanka Katarzyna Królak zwróciła się do Ministra Klimatu i Środowiska o działania w tej kwestii, a odpowiedź ministerialna zasugerowała, że może nastąpić zmiana w przepisach, co zdobędzie przychylność jednostek samorządowych.
Prawdopodobnie w przyszłości rozliczenia będą mogły być jeszcze bardziej dokładne, co w świetle rosnących kosztów gospodarki odpadami jest niezwykle istotne. W każdym razie, prawdziwi mistrzowie w kombinowaniu z deklaracjami mogą niebawem zostać zdemaskowani, a samorządy uzyskają narzędzia nie tylko do lepszego zarządzania, ale i do dbania o środowisko, które wszyscy chcemy chronić.
Źródło/foto: Interia