Wtorkowy lot testowy rakiety Starship rozwijanej przez firmę SpaceX zakończył się eksplozją. Prototyp o oznaczeniu SN11 wystartował z Teksasu, wzbił się w powietrze, ale nie udało mu się wylądować zgodnie z planem. Przyczyny wybuchu nie są na razie jasne.
Rakieta wystartowała z kosmodromu w Boca Chica w Teksasie i udało jej się wznieść na wysokość 10 km. Następnie zaczęła opadać i zgodnie z planem miała osiąść na Ziemi w wyznaczonym miejscu. Zamiast tego eksplodowała.
Jak wyjaśnił podczas transmisji testu pracujący w SpaceX inżynier John Insprucker rakieta wznosiła się prawidłowo i wszystko wydawało się przebiegać pomyślnie, do czasu, gdy chwilę przed lądowaniem pojazd zniknął we mgle. Uniemożliwiło to obserwację lotu rakiety przez kamery.
Według stacji ABC ostatni odcinek lotu nie został także zarejestrowany przez inne obserwujące wydarzenie kamery. Jak donoszą agencje, szczątki zostały rozrzucone w promieniu kilku kilometrów od planowanego miejsca lądowania rakiety.
„Przynajmniej krater jest we właściwym miejscu” – skomentował na Twitterze Elon Musk. Dodał również, że przyczyną nieudanej próby mogły być kłopoty z silnikiem.
SN11 jest kolejną wersją prototypu rakiet Starship, która ma przetransportować pierwszych ludzi na Marsa. SpaceX prowadzi prace nad rakietami wielokrotnego użytku, które mogłyby lądować z powrotem na Ziemi. Według zapowiedzi Muska, Starship będzie gotowa do załogowych misji kosmicznych w 2023 roku.
źródło: PAP