Niespodziewane zmiany w polskiej polityce! Według najnowszego badania przeprowadzonego przez United Surveys dla RMF FM oraz „Dziennika Gazety Prawnej”, gdyby partie z Trzeciej Drogi wystartowały oddzielnie, Polskie Stronnictwo Ludowe nie miało szans na przekroczenie progu wyborczego i tym samym znalazłoby się poza Sejmem. Ciekawie wyglądałaby walka o głosy, w której Koalicja Obywatelska wyprzedziłaby Prawo i Sprawiedliwość.
Symulacja wyborów – wyniki wstrząsające!
Badanie oparto na symulacji, zakładającej, że wybory miałyby miejsce już w najbliższą niedzielę. Wyniki ujawniają, że największe poparcie przypadłoby Koalicji Obywatelskiej, z wynikiem aż 32,4 procent. Prawo i Sprawiedliwość zajmie drugą pozycję z 29,4 procentami głosów.
Na trzecim miejscu znalazłaby się Konfederacja, zdobywając 10,4 procent głosów. Z kolei Lewica z rezultatem 7,6 procent zajęłaby czwartą pozycję, pozostając daleko w tyle za Konfederacją.
Trzecia Droga – wspólny start, wspólne wyniki?
Partie wchodzące w skład Trzeciej Drogi, czyli Polska 2050 oraz PSL, mogłyby liczyć na solidne poparcie współdziałając. Jednak przy osobnych startach ich siła wyraźnie maleje. W takiej sytuacji jedynie Polska 2050 Szymona Hołowni mogłaby przekroczyć próg wyborczy, osiągając rezultat 6,7 procent. Polskie Stronnictwo Ludowe, niefortunnie, zdobyłoby tylko 4,1 procent głosów, co kończyłoby się brakiem reprezentacji w Sejmie.
Czy Polacy chcą głosować?
Interesująco przedstawia się również kwestia frekwencji. Jeśli wybory odbyłyby się w najbliższą niedzielę, swoją gotowość do głosowania zadeklarowałaby zaledwie połowa ankietowanych. Zdecydowanie chciałoby wziąć udział w wyborach 43,1 procent badanych, a 7 procent dodało „raczej tak”.
Jednocześnie, 28,5 procent badanych kategorycznie odrzuciło możliwość udziału w wyborach, a 17,5 procent stwierdziło, że „raczej nie” zamierza oddać głosu. Wygląda na to, że polityczna apatia wciąż jest obecna.
Badanie zostało przeprowadzone metodą CAWI/CATI w dniach 8-10 listopada 2024 roku na grupie 1000 osób.
Źródło/foto: Onet.pl Leszek Szymański / PAP