Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo dotyczące nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym posłanki Kingi Gajewskiej. Polityk Koalicji Obywatelskiej została przesłuchana w charakterze świadka — informuje Wirtualna Polska. Sprawa ma związek z domem w Błoniach pod Warszawą, który parlamentarzystka otrzymała od rodziców oraz z darowizną od swojego męża w wysokości 40 tys. zł.
POTWIERDZENIE ŚLEDZTWA
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Piotr Skiba, potwierdził informację o wszczęciu postępowania w tej sprawie. Przesłuchania związane są z opóźnieniem w złożeniu przez posłankę do rejestru korzyści informacji dotyczącej nieruchomości w Błoniach.
Kinga Gajewska uzyskała tę nieruchomość od rodziców, jednak wpisała ją do rejestru korzyści dopiero po ujawnieniu sprawy, co miało miejsce ponad rok po upływie ustawowego terminu wynoszącego 30 dni. Takie działanie narusza Ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora, co może rodzić odpowiedzialność karną.
CAŁA SPRAWA Z DARBĄ
Prokuratura bada również darowiznę w wysokości 40 tys. zł, którą posłanka otrzymała od swojego męża, wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchy. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, także w tym przypadku posłanka miała obowiązek do miesiąca zgłosić przyjęcie darowizny.
W zaktualizowanym rejestrze korzyści posłanka nie podała daty, kiedy otrzymała pieniądze. Kinga Gajewska przyznaje, że spóźniła się o miesiąc z wpisywaniem informacji do rejestru. — Kiedy się zorientowałam, złożyłam stosowne dokumenty z własnej inicjatywy — tłumaczy w rozmowie z WP. Arkadiusz Myrcha dodał, że przekazał żonie pieniądze na wykończenie domu jeszcze latem 2024 roku.
KOSZTY WYNAJMU A NIERUCHOMOŚCI
Mimo że Gajewska i Myrcha są właścicielami domu o powierzchni 166 m², wybudowanego około 30 km od stolicy, oboje twierdzą, że miesięcznie z Kancelarii Sejmu pobierają blisko 8 tys. zł na pokrycie kosztów wynajmu mieszkania w Warszawie.
KONTROWERSYJNE ZAKUPY
Jednakże to nie koniec kontrowersji. W sieci pojawiły się krytyczne komentarze dotyczące wydatków małżeństwa na sprzęt do biur poselskich, które wielu internautów uważa za nieuzasadnione. Kinga Gajewska wyposażyła swoje biuro w Błoniu w robota sprzątającego, dwa odkurzacze oraz luksusowy zegarek Apple. Z kolei jej mąż, Arkadiusz Myrcha, w ciągu dwóch lat do biura w Toruniu zakupił aż cztery ekspresy do kawy.
Cała ta sytuacja stawia pod znakiem zapytania standardy etyczne i transparentność w działaniach osób sprawujących władzę. Czy politycy, korzystając z publicznych zasobów, są w stanie ustrzec się pokus, jakie niesie ze sobą ich pozycja? Czas pokaże, jak zakończy się ta sprawa, ale dla wielu obywateli jest to kolejny dowód na to, że powinno się zwracać uwagę na działania wybranych przedstawicieli społeczeństwa.