Emerytowany listonosz z Gilowa w województwie świętokrzyskim stał się źródłem ogromnych zmartwień dla swoich sąsiadów. Mężczyzna bez opamiętania gromadzi na swojej posesji różnorodne przedmioty, nie zajmuje się wywożeniem śmieci, a jego gradujący zgiełk psów, które nocami hałasują i potrafią wydostać się poza teren, wywołuje strach wśród mieszkańców. Ci żyją w nieustannym niepokoju i borykają się z nieprzyjemnymi zapachami, które rozprzestrzeniają się z jego działki. Materiał „Interwencji”.
Trudności w dotarciu do Władysława B.
Wszelkie próby zbliżenia się do zagraconego terenu Władysława B. w Gilowie kończą się fiaskiem. Starszy pan nie wpuszcza nikogo na swoją zaniedbaną działkę. Jak twierdzi jego sąsiad, Jan Szcześniak, Władysław nie sprząta, tłumacząc swoje zaniedbania złym stanem zdrowia, a sąsiadów oskarża o czary.
„Po powrocie ze sklepu nie da się przejść obok jego domu, bo zapach jest koszmarny; musimy zmieniać trasę. Obawiamy się, że może w domu ma broń i wystrzela nas wszystkich!” – relacjonuje przerażona pani Dorota.
Agresywne zachowanie emeryta
Sąsiedzi zgodnie wskazują na nieobliczalne zachowanie Władysława B., który w przeszłości był listonoszem, a obecnie izoluje się w swoim domu, co sprawia, że rozmowa z nim jest niemal niemożliwa. Pani Jadwiga Szcześniak dodaje, że mężczyzna często demonstruje agresję, nawet przy obecności policji.
„Kiedy mój mąż poprosił go o wycięcie drzewa, Władysław wyskoczył z siekierą, chcąc go zranić. To nieprzewidywalny człowiek, nie wiemy, czego się po nim spodziewać” – podkreśla Krzysztof Szcześniak.
Rosnące problemy z sąsiadem
Problem narasta z roku na rok. Nikt nie widział, by Władysław wywoził śmieci, a z jego posesji wydobywa się przeraźliwy smród. „To, co tam się znajduje, to mieszanka odpadow i odchodów zwierząt, w tym resztek po jedzeniu” – zwraca uwagę Krzysztof Szcześniak.
Na dodatek Władysław hoduje szereg psów, które biegają poza jego działką. Sąsiedzi obawiają się o swoje zdrowie i bezpieczeństwo. „Te psy są nieprzyjemne, nie mają zrobionych szczepień, a ja boję się, gdy wchodzą na moją posesję” – mówi pani Jadwiga.
Skrajne zaniedbanie
„Wychodzi w nocy i karmi je, rozmawia z nimi, a ich szczekanie nie daje spać” – dodaje Jan Szcześniak. „Lubimy psy, ale mamy małe dzieci. Trudno jest ich pilnować, gdy te zwierzęta wchodzą do naszego ogrodu” – skarży się pan Karol.
Interwencja prokuratury
Kiedy sąsiedzi nie potrafili dłużej znieść tej sytuacji, postanowili zgłosić sprawę prokuraturze. Ta niezwłocznie wydała nakaz wejścia na posesję. Psy zostały zabrane do schroniska, a Władysław B. trafił do szpitala w wyniku interwencji.
„Weterynarz zdecydował o zabraniu psów. Wzywaliśmy pogotowie, ponieważ od dwóch dni ten pan nie był w stanie się podnieść. Złożymy wniosek o umieszczenie go w ośrodku” – informuje Mariusz Walachnia, wójt gminy Bliżyn.
„Czuję ulgę i dziękuję Telewizji Polsat oraz programowi Interwencja. Tej nocy wreszcie będę mogła spać spokojnie, bez strachu i nieprzyjemnych zapachów. Jestem bardzo wdzięczna” – podsumowuje Jadwiga Szcześniak.
Materiał „Interwencji” można obejrzeć TUTAJ.
Źródło/foto: Polsat News