Już w czwartek, według prognoz ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego, kierownika Katedry Etyki na Uniwersytecie kardynałów w Warszawie, powinniśmy poznać nazwisko nowego papieża. Zmiany w Stolicy Apostolskiej następują w obliczu wyraźnego podziału wewnętrznego w kolegium kardynalskim, które do tej pory spotykało się w związku z nowym konklawe po śmierci papieża Franciszka.
KONKLAWE I JEGO PRZEBIEG
Konklawe zacznie się w środę, 7 maja. Kardynałowie od początku wakatu w Stolicy Apostolskiej spotykali się na kongregacjach, aby przedyskutować kluczowe sprawy dotyczące Kościoła. Początkowo odbywało się jedno takie spotkanie dziennie, lecz już w poniedziałek, na dwa dni przed rozpoczęciem konklawe, zwołano dwa — poranne i popołudniowe.
Ksiądz profesor zaznacza, że na tych posiedzeniach nie prowadzone są rozmowy dotyczące konkretnych kandydatów na papieża. Brakuje autoprezentacji i promocji nowych programów papieskich. Są to raczej spotkania o charakterze analitycznym, gdzie kardynałowie rozmawiają o stanie Kościoła katolickiego na całym świecie i starają się określić, jaki profil powinien mieć nowy papież.
SILNE FRACJE I INTERESY
Jak twierdzi ks. prof. Kobyliński, „personalne ustalenia i tworzenie koalicji mają miejsce za zamkniętymi drzwiami podczas nieformalnych spotkań”. Wówczas kształtują się różne frakcje, ogniwa współpracy, które próbują znaleźć odpowiednie nazwiska do stawienia czoła wyzwaniom Kościoła.
Na pytanie, kiedy możemy spodziewać się białego dymu z Kaplicy Sykstyńskiej, ks. Kobyliński ocenił, że „najprawdopodobniej już w czwartek poznamy imię nowego papieża”. Wygląda na to, że na przedkonklawe wewnątrz kolegium kardynalskiego uformowały się trzy główne frakcje: radykalnie liberalna (50-60 głosów), centrowo-liberalna (35-40 głosów) oraz konserwatywna (30-35 głosów). W pierwszym głosowaniu, które odbędzie się 7 maja, możemy spodziewać się potwierdzenia tego podziału.
Kluczowe okaże się, czy liberalne frakcje będą w stanie połączyć siły i uzyskać dwie trzecie głosów, potrzebnych do wyboru własnego kandydata. Jeżeli konserwatyści zdobędą 45 głosów, będą mogli mieć realny wpływ na to, kto zostanie nowym papieżem, a ich mniejszość może zablokować wybór kandydatów z obozu liberalnego.
KRYTYKA I REFORMY
W trakcie dotychczasowych kongregacji kardynałowie omawiali różne kwestie, w tym problemy finansowe Watykanu, skandale obyczajowe i konieczność reformy synodalnej. Pojawiły się głosy krytyczne wobec pontyfikatu Franciszka, wskazujące na potrzebę wyciszenia podziałów w Kościele oraz na inne podejście do nowego pontyfikatu niż to, które miało miejsce w ostatnich latach.
Kardynałowie mówią o potrzebie kontynuacji reform z czasów Franciszka, jednak z określonymi korektami. W ich ocenie konieczne jest zatrzymanie procesu decentralizacji doktrynalnej oraz większy szacunek dla tradycji. Zwracają również uwagę na zbyt dużą koncentrację władzy w rękach papieża, co rodzi pytania o współpracę z kolegium kardynałów w podejmowaniu kluczowych decyzji.
NOWE PODEJŚCIE DO KONSYSTORZY
Ksiądz profesor podkreślił, że podczas 12-letniego pontyfikatu Franciszka zwołano tylko jeden nadzwyczajny konsystorz, w 2014 roku. W przeszłości takie spotkania odbywały się co kilka lat, co podkreśla brak dialogu w najważniejszych sprawach Kościoła. To niecodzienna sytuacja, która stawia tegoroczne konklawe na czołowej pozycji w historii. W jego obradach weźmie udział 133 kardynałów, co jest liczbowym rekordem. Wśród nich będzie czterech kardynałów z Polski: Stanisław Ryłko, Kazimierz Nycz, Konrad Krajewski i Grzegorz Ryś.
Choć czekamy na nowe wieści z Watykanu, oczy całego świata zwracają się ku Kaplicy Sykstyńskiej. Kto będzie nowym przywódcą Kościoła katolickiego? Czas pokaże, ale napięcie jest już odczuwalne.
