Wstrząsające wydarzenia miały miejsce w Kongo w okresie przedświątecznym, w trakcie kiedy tysiące osób zmierzały do domów na Boże Narodzenie. Przepełniony prom, skupiający głównie kupców, przewrócił się na rzece Busira, prowadząc do przerażających konsekwencji. Do tej pory potwierdzono śmierć 38 osób, a ponad 100 nadal uznaje się za zaginione.
TRAGEDIA NAD RZEKĄ BUSIRA
Incydent miał miejsce w niedzielę, 22 grudnia, w północno-wschodniej części Konga. Wzięli w nim udział głównie kupcy, którzy wracali do swoich domów na czas świątecznych uroczystości. Prom był częścią konwoju innych jednostek, co jeszcze bardziej podnosi dramatyzm sytuacji.
Na pokładzie promu, który planował cumować w kolejnych portach, mógł znajdować się nawet ponad 400 osób. Według informacji z ABC News, na chwilę obecną liczba ofiar śmiertelnych wynosi 38, a około 100 osób wciąż nie można zlokalizować. Niestety, bilans ten może być jeszcze gorszy. Po katastrofie, służbom ratunkowym udało się uratować jedynie 20 pasażerów.
PROBLEMY Z PRZEŁADUNKIEM STATKÓW
To nie pierwszy raz, gdy w Kongo dochodzi do tragicznych wypadków związanych z promami. Problem przeciążonych jednostek jest niestety powszechny, a mieszkańcy, często pozbawieni alternatywnych środków transportu, decydują się na ryzykowne podróże. Infrastructura drogowa w regionie często jest nieprzejezdna, a zagrożenie stwarzają uzbrojeni rebelianci, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację.
Nesty Bonina, mieszkaniec Mbandaki, krytycznie ocenił postępowanie władz. W rozmowie z ABC News zbulwersowany pytał: — Jak to możliwe, że taki statek może żeglować nocą, mając w pobliżu agentów służby rzecznej?
To smutny przykład, który pokazuje, jak tragiczne w skutkach mogą być zaniedbania w transportowych infrastrukturze Konga. Pytanie, które pozostaje bez odpowiedzi, to jak długo jeszcze mieszkańcy muszą ponosić konsekwencje niewydolności systemu.