Wiceprezydentka USA, Kamala Harris, w środę skontaktowała się telefonicznie z Donaldem Trumpem, aby pogratulować mu zwycięstwa w wyścigu prezydenckim. Krótką rozmowę, podczas której porównano m.in. kwestie pokojowego przekazania władzy oraz zobowiązania do bycia prezydentem wszystkich Amerykanów, zrelacjonowali doradcy demokratki.
Harris w milczeniu po porażce
Od momentu ujawnienia pierwszych sondażowych wyników wyborów, Harris nie zabrała głosu publicznie, aż do zapowiedzianego przemówienia, które miało odbyć się o godz. 16 czasu lokalnego (22 czasu polskiego). W trakcie tego wystąpienia wiceprezydentka miała ogłosić swoją porażkę i skomentować wyniki wyborów.
Zmiana nastrojów wśród zwolenników
W planowanym wystąpieniu, które miało mieć miejsce na dziedzińcu Howard University w Waszyngtonie, zgromadził się tłum jej zwolenników. Niestety, wieści o zwycięstwie Trumpa ostudziły entuzjazm zgromadzonych, a część z nich opuściła wiec. Jak przekazał Cedric Richmond, współprzewodniczący sztabu Harris, „Nie usłyszycie dzisiaj wiceprezydentki. Wciąż są głosy do podliczenia”, co tylko potęgowało rozczarowanie wśród zgromadzonych.
Wyniki i ich wpływ na Partię Demokratyczną
Z najnowszych danych wynika, że Donald Trump zdobył 294 głosy elektorskie, podczas gdy Kamala Harris uzyskała ich 223. Choć wciąż oczekiwano na pełne wyniki z Arizony, Nevady oraz Maine, szanse na odwrócenie sytuacji stały się znikome. Kluczowe stany, takie jak Pensylwania, Wisconsin i Michigan, okazały się zgubne dla demokratki.
Reakcja Partii Demokratycznej
Reuters donosi, że zwycięstwo Trumpa wywołało falę gniewu i rozczarowania w szeregach Partii Demokratycznej. Jen O’Malley Dillon, szefowa kampanii Harris, przyznała, że „przegrana jest niewyobrażalnie bolesna” i dodała, że prace nad ochroną Ameryki przed skutkami rządów Trumpa muszą rozpocząć się już teraz.
Źródło/foto: Polsat News