Jarosław Kaczyński najwyraźniej doszedł do wniosku, że sprawa Ryszarda Czarneckiego staje się poważnym zagrożeniem dla Prawa i Sprawiedliwości, niezależnie od jej ostatecznego rozwoju. Wśród niektórych polityków tego ugrupowania panuje przekonanie, że to nie koniec problemów. Istnieją przypuszczenia, że mogą pojawić się kolejne zatrzymania. W PiS obawiają się, że osoby, którym prokuratura postawi zarzuty, będą skłonne współpracować z wymiarem sprawiedliwości, co może jeszcze bardziej skomplikować sytuację partii.
MIESZANE HUMORY W PARTII
— Dziś czwartek, jutro wszyscy wracają do domów. Prawdopodobnie wieczorem w pokojach poselskich odbędą się spotkania, ale humory będą raczej mieszane. Nie jestem pewien, czy ktoś będzie pił za zdrowie Czarneckiego — przyznaje jeden z posłów PiS.
— Ryszard raczej nie był w partii lubiany — dodaje.
Wielu uważa, że Kaczyński mógłby poczekać na oficjalny komunikat prokuratury lub wniosek o areszt w sprawie Czarneckiego. Jednak osoby, które znają prezesa osobiście, twierdzą, że gdyby sytuacja dotyczyła kogoś innego, Kaczyński zapewne już wczoraj wydałby oświadczenie o zawieszeniu danego członka partii.
Jednak oficjalna decyzja została ogłoszona dopiero dziś po południu, czyli dobę po akcji służb na Lotnisku Chopina, gdzie były eurodeputowany miał przesiadkę w drodze z Albanii do Azerbejdżanu.
OSOBISTA RELACJA Z PREZESEM
— To pewnie przez osobiste relacje z Ryszardem. Przez dwie dekady zbudował z Kaczyńskim bliską więź. Przyjeżdżał z Brukseli, donosił o wydarzeniach w Parlamencie Europejskim, a pewnie także krytykował swoich partyjnych kolegów. Nie wykluczam, że przez te lata zatrudniał w swoich biurach osoby, na które prezes zwracał uwagę i które mogły być dla niego ważne. Kaczyński pamięta o takich gestach. Czarnecki łożył także na działalność partii — mówi nam osoba z przeszłością w PiS.
Obecnie te relacje nie mają jednak dużego znaczenia, a Kaczyński najwyraźniej uznał, że ta sprawa staje się coraz bardziej niebezpieczna dla partii. Również wcześniejsze oświadczenie prezesa, w którym zaatakował obecny oboz władzy, wskazując na brak wiarygodności służb oraz prokuratury, nie zmienia sytuacji.
DETERMINACJA RZĄDU I PRZESZŁE SKANDALY
Nasze czwartkowe rozmowy ujawniają jeszcze jeden istotny wątek. Część osób mogła nie doceniać determinacji rządzącej koalicji w rozliczaniu swoich poprzedników, a zwłaszcza chęci Donalda Tuska. Sprawa Czarneckiego to jedno, ale równocześnie toczy się śledztwo dotyczące nadużyć w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, co dotyczy zaufanych ludzi byłego premiera Mateusza Morawieckiego.
W międzyczasie pojawiły się inne kontrowersje, jak chociażby dotyczące wydatków Funduszu Sprawiedliwości, które również uderzyły w oboz Zjednoczonej Prawicy.
NAPIECIE W PIŚ
— Jesteśmy świadomi, że to nie koniec tej krucjaty przeciwko nam. Niektórzy z nas zaczynają się bać. Pytanie, kto będzie następny na celowniku — zaznacza jeden z posłów PiS.
Niektórzy wskazują na ostatnią decyzję Państwowej Komisji Wyborczej, która odrzuciła sprawozdanie komitetu wyborczego PiS z ostatnich wyborów. Nowogrodzka może stracić majątek, który przekracza 100 mln zł, co stanowi ogromny cios dla partii.
Decyzje PKW mogą prowadzić nie tylko do obniżenia zwrotów kosztów kampanii, ale także do całkowitego pozbawienia partii subwencji, co ma być rozpatrzone w najbliższych tygodniach. Jak obwieściła ustawa o partiach politycznych, tak duże ograniczenia powinny niemal automatycznie wyniknąć z działań komisji.
PIS odczuł cień podejrzenia m.in. z powodu wydarzeń w Rządowym Centrum Legislacji. Z przecieków wynika, że w czasie rządów Morawieckiego zatrudnione tam osoby miały za zadanie prowadzenie kampanii wyborczej dla ówczesnego szefa RCL, Krzysztofa Szczuckiego, który z powodzeniem zdobył mandat poselski w okręgu toruńskim.
Ich wynagrodzenia wyniosły niemal 184 tys. zł. Na dodatek Szczucki miał niewłaściwie rozliczyć gadżety i upominki, które wykorzystał podczas kampanii. Chociaż Szczucki neguje wszelkie oskarżenia, sprawa została zgłoszona do prokuratury, a w czerwcu CBA zabezpieczyło odpowiednie dokumenty.
W sierpniu ABW, CBA i CBŚP, na polecenie Prokuratury Regionalnej w Warszawie, zrealizowały zatrzymania w śledztwie dotyczącym nadużyć w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Wśród zatrzymanych znajdowała się m.in. była wiceszefowa NCBiR, która usłyszała zarzuty korupcji i prania pieniędzy. Od początku ta sytuacja była uważana za kłopot dla osób związanych z Adamem Bielanem.
W PiS rośnie obawa, że nadchodzące zarzuty mogą skłonić kolejne osoby do współpracy z prokuraturą. Te działania mogą stać się kluczowym elementem obrony, polegającym na podważaniu wiarygodności tych, którzy zeznają przeciwko politykom Prawa i Sprawiedliwości.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tajemnica relacji Czarneckiego z Kaczyńskim. „On go nawet nie szanował”
Źródło/foto: Onet.pl
Andrzej Iwańczuk/Reporter / East News