Podczas miesięcznicy smoleńskiej na Placu Piłsudskiego Jarosław Kaczyński wyraził swoje obawy o łamanie prawa przez obecne władze. Prezes Prawa i Sprawiedliwości zauważył, że wcześniejsze rządy potrafiły trzymać z daleka „grupę awanturników i agentów”, co niestety nie jest już aktualne.
Zamach i agentura Putina
Kaczyński, który pojawił się w towarzystwie polityków swojego ugrupowania, odniósł się także do zamachu w Smoleńsku, twierdząc, że został on zlecony przez Władimira Putina. W jego ocenie uczestnicy protestujący na Placu Piłsudskiego to właśnie „agentura Putina”. Prezes wyraził nadzieję, że w Polsce w końcu zapanuje sprawiedliwość i odpowiedzialność za te wydarzenia zostanie wyegzekwowana przez sądy.
Prawo i sprawiedliwość
Kaczyński podkreślił, że według obowiązującego prawa, zakłócanie demonstracji jest niedopuszczalne, a takie manifestacje, które mają na celu jedynie przeszkadzanie innym, powinny być potępione. W kontekście walki o przywrócenie praw narodu polskiego, wyraził nadzieję na zakończenie „bardzo złych czasów”.
Protest i reakcja
W trakcie przemówienia prezesa, jego przeciwnicy próbowali zakłócać jego wystąpienie, co doprowadziło do wzajemnych oskarżeń. Zbigniew Komosa, jeden z protestujących, skrytykował Kaczyńskiego, twierdząc, że jego słowa są pełne kłamstw, a jego obietnice odpowiedzialności są jedynie zagrożeniem dla demonstrantów.
Immunitet Kaczyńskiego
W miniony piątek Sejm podjął decyzję o uchyleniu immunitetu Jarosławowi Kaczyńskiemu. To wywołane zostało wnioskami dotyczącymi incydentów podczas miesięcznicy smoleńskiej. Komosa oskarżył go o pobicie, do którego miało dojść 10 października 2024 roku. Ostatecznie, po głosowaniu, 241 posłów poparło wniosek o zniesienie immunitetu.
Źródło/foto: Polsat News