Konserwy mięsne zdobywają serca Polaków, ale czy naprawdę słusznie? Ich atrakcyjność tkwi w niskiej cenie, łatwości przechowywania oraz długim terminie przydatności do spożycia. Idealne na wyprawy lub jako zapas na niespodziewane sytuacje. Jednak eksperci ostrzegają, że nie wszystkie te produkty są tak zdrowe, jak mogłoby się wydawać. Ich skład może zawierać substancje, które zwiększają ryzyko poważnych schorzeń, w tym nowotworów.
ZWALCZANIE MITÓW O MOM
Niektóre dostępne na rynku konserwy mięsne mogą naprawdę rozczarować. Wiele z nich zawiera MOM, czyli mięso oddzielone mechanicznie. To nic innego jak papka stworzona z zmielonych kości, ścięgien oraz resztek mięsa, uzyskiwana poprzez przetłoczenie zwierzęcych szczątków przez specjalne sita pod wysokim ciśnieniem. Tego typu mieszanka obfituje w tłuszcz i fosfor, które w nadmiarze mogą negatywnie oddziaływać na nasze zdrowie.
PROBLEMATYCZNE DODATKI
Jednak MOM to tylko wierzchołek góry lodowej. Producenci często dodają konserwanty, wzmacniacze smaku oraz sztuczne zagęstniki. Szczególnie niebezpieczny jest azotyn sodu (E250), który według dietetyka dr. Bartka Kulczyńskiego, może prowadzić do powstawania nitrozoamin – substancji uznawanych za potencjalnie rakotwórcze. „Badania pokazują, że duże spożycie nitrozoamin może podwyższyć ryzyko raka żołądka o 35 proc.” – alarmuje ekspert.
GLUTAMINIAN MONOSODOWY – CZY JEST BEZPIECZNY?
Kolejnym dodatkiem, którego lepiej unikać, jest glutaminian monosodowy. Chociaż wciąż uważany jest za bezpieczny, jego nadmiar może zaburzać wydzielanie hormonu sytości, co z kolei sprzyja przejadaniu się, tyciu, a nawet otyłości. Otyłość natomiast zwiększa ryzyko chorób serca, schorzeń układu ruchu, a także nowotworów, w tym raka jelita grubego.
WAŻNOŚĆ CZYTANIA ETYKIET
Eksperci podkreślają, że kluczowe jest dokładne czytanie etykiet. Im prostszy i krótszy skład, tym lepiej. Warto wybierać konserwy zawierające przynajmniej 90 proc. prawdziwego mięsa, które nie mają wzmacniaczy smaku, sztucznych konserwantów ani zagęstników.
MYLNE WYOBRAŻENIA O STERYLIZACJI
Warto również rozwiać popularny mit, jakim jest przekonanie, że konserwy tracą wszystkie składniki odżywcze w procesie sterylizacji. Jak wyjaśnia dr Kulczyński, mimo że ten proces, który polega na podgrzewaniu do około 120 stopni Celsjusza, eliminuje drobnoustroje chorobotwórcze, to straty niektórych witamin są minimalne. „Zgadza się, że niektóre substancje, jak witamina B1, ulegają degradacji, ale nie jest to nagminne” – zapewnia specjalista. Dobrej jakości konserwy mogą być równie bogate w składniki odżywcze, jak świeże gotowane mięso.
Reasumując, nie bójmy się sięgać po konserwy, ale róbmy to z rozwagą, zwracając uwagę na ich skład i nie przesadzajmy z ich ilością w jadłospisie. Jak przypomina dr Kulczyński, konserwy mięsne powinny stanowić jedynie dodatek do diety, a nie jej główny element.