Podczas wtorkowego posiedzenia sztabu kryzysowego, w którym uczestniczył premier, wojewoda opolska Monika Jurek ogłosiła zakończenie wszystkich prac związanych z umacnianiem wałów przeciwpowodziowych w Nysie. „Nysa została uratowana”, zapewniła. Mimo pozytywnych wieści z Nysy, nie można jednak zapominać o trudnej sytuacji w innych częściach regionu, gdzie dramatyczne warunki utrzymują się nadal.
Walka o Nysę
W nocy ekipy ratunkowe prowadziły intensywne działania, aby zabezpieczyć wały wzdłuż ulicy Wyspiańskiego. Po doniesieniach o rozmyciu wałów burmistrz natychmiast zarządził ewakuację mieszkańców 44-tysięcznego miasta. Aby ułatwić te operacje, Wody Polskie zdecydowały o zmniejszeniu zrzutu wody z tysiąca do 800 metrów sześciennych na sekundę. „To znacząco poprawiło sytuację”, dodała Jurek, podkreślając, że zrzucanie worków było kluczowe w walce z falą, a obecnie trwają starania o dalsze zmniejszenie zrzutów.
Kryzys w powiecie brzeskim
Niestety, nie wszystkie regiony w Opolszczyźnie mają powody do optymizmu. Woda w Nysie Kłodzkiej wciąż przekracza normy, zalewając miasta i wsie. „Najtrudniejsza sytuacja panuje w Lewinie Brzeskim, gdzie burmistrz ogłosił ewakuację. Służby oraz wojsko są tam aktywnie zaangażowane w pomoc” – poinformowała wojewoda.
Powroty do przeszłości
Jacek Monkiewicz, starosta brzeski, zauważył, że sytuacja w Lewinie przypomina wydarzenia z 1997 roku. „Nie udało się obronić miasta. Woda znowu atakuje, a większość mieszkańców pozostała w swoich domach, mimo ogłoszonej samoewakuacji”, zaznaczył. Czas pokaże, jak sytuacja się rozwinie, ale jedno jest pewne – pomoc dla mieszkańców musi być jak najszybciej zorganizowana.
Kryzys przeciwpowodziowy na Opolszczyźnie trwa, a walka z żywiołem wymaga zdecydowanych działań oraz silnej solidarności lokalnej społeczności. Czas na mobilizację i wsparcie dla tych, którzy ucierpieli w wyniku nawałnicy.
Źródło/foto: Polsat News