Aresztowanie prezydenta Wrocławia wzbudziło liczne spekulacje. Celem ataku mogą być nie tylko on sam, ale tym bardziej Rafał Trzaskowski. Jednak czy liberalnym włodarzom wielkich miast można jeszcze zaszkodzić? Samorządy zrzeszone w tych aglomeracjach stały się bowiem potężnymi spółdzielniami, które rozdają stanowiska i zyski.
Wstrząs! Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia, człowiek, który dwukrotnie zdobył ten urząd jako niezależny kandydat, został aresztowany o szóstej rano w swoim domu. Przewieziono go do prokuratury w Katowicach, gdzie postawiono mu zarzuty korupcyjne.
„Nie wręczyłem łapówki” – broni się Sutryk po wielu godzinach przesłuchań. To standardowa odpowiedź, bo wygląda na to, że formalnie nie łamie prawa. Przykład? Polityk z dyplomem MBA, który zatrudnia rektora Collegium Humanum w Wrocławskim Parku Technologicznym. Może by i nie kłamie, ale czy to odpowiada na sedno zarzutów?
Radni wrocławskiego PiS przypominają o powiązaniach Sutryka z aferą Collegium Humanum – uczelnią, która okazała się synonimem nielegalnej dystrybucji dyplomów. Wszyscy wiedzieli o tym już w trakcie ostatniej kampanii samorządowej, w której Sutryk wygrał z Izabelą Bodnar z Polski 2050, połączoną poprzez męża z kontrowersyjnym lobby śmieciowym. Wokół Sutryka krążyły niepokojące informacje, charakterystyczne dla wielu samorządowych włodarzy.
Radni opozycji domagają się dymisji Sutryka, który jednak nie zamierza ustąpić. Apelują także do Związku Miast Polskich o zaprzestanie obrony prezydenta, będącego jego prezesem. W zarządzie są prominentni samorządowcy, w tym Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, który stara się o fotel prezydenta Polski.
Sutryk przypisuje się zresztą organizację czegoś, co nazwano samorządowym Erasmusem. W trakcie kampanii parlamentarnej przypomniano o zjawisku zatrudniania polityków samorządowych w zarządach spółek w sąsiednich miastach, co zachodziło masowo w całym kraju. Mimo że nie mogli być zatrudnieni w swoich lokalnych samorządach, znajdowali miejsce u przyjaciół – za duże pieniądze.
Sam Sutryk „pracuje” w Śląskim Centrum Logistycznym w Gliwicach i współzarządza gospodarką wodno-ściekową w Tychach, zarabiając w 2021 roku dodatkowe 87 tys. zł. Czy naprawdę miał czas na te zajęcia, prowadząc jednocześnie ratusz? Przypuszczalnie potrzebował do tego dyplomu od rektora Cz., który dziś przebywa w areszcie.
O tych sprawach mówiono już od lat. W 2012 roku „Puls Biznesu” opublikował artykuł zatytułowany „Lista wstydu PO”, ujawniający powiązania 428 polityków tej partii w spółkach oraz zarządach. Wiele osób z tej listy było powiązanych ze swoistą turystyką spółkową, zatem Sutryk nie figurował na niej, gdyż wówczas sprawował jedynie skromną rolę urzędniczą we wrocławskim ratuszu.
Jego kariera nabrała tempa w 2019 roku, kiedy to Platforma Obywatelska w obliczu niepewności postanowiła wesprzeć lewicowego kandydata, co umożliwiło mu wystąpienie jako bezpartyjny przedstawiciel całej opozycji. W 2024 roku działacze Platformy nie chcieli go jako swojego kandydata. Zmiana relacji w obozie antypisowskim sprawiła, że decyzję o jego poparciu podjął osobiście Donald Tusk.
Sutryk to zresztą człowiek bystry, który kupił dom w prestiżowej dzielnicy Wrocławia za, jak podejrzewają media, zaniżoną cenę. Atmosfera wokół niego była jednak napięta, a dotacje dla klubu Sparta Wrocław, z którym jest związany, również wzbudzały kontrowersje.
Pomimo świadomości o różnych nieprawidłowościach, liderzy Platformy Obywatelskiej nie podejmowali prób zmiany tego systemu, mimo że był krytykowany przez media. Tusk starał się za wszelką cenę utrzymać Sutryka jako sprzymierzeńca.
Dziś specjaliści zadają pytania o możliwe ukryte motywy aresztowania Sutryka. Czy jego niezależna postawa była zbyt dużym zagrożeniem dla rządzących? Wprowadzenie schematów stosowanych przez PiS, jak spektakularne naloty w środku nocy, też budzi pytania o celowość wybrania tego momentu.
Warto przypomnieć, że afera Collegium Humanum, która rozwijała się podczas rządów PiS, nie jest nowym fenomenem. Ujawnienie nieprawidłowości mogło przynieść korzyści różnym stronom, niezależnie od ich przynależności partyjnej. Wszystko wskazuje na to, że korupcja jest problemem usytuowanym głęboko w strukturach władzy samorządowej w Polsce, co stawia pod znakiem zapytania skuteczność obecnych reform i dążeń do przejrzystości.
Warto zauważyć, że podczas gdy PiS dzieli politykę na swoich wrogów i sprzymierzeńców, samorządowcy, często związani z centrolewicą, grają według własnych reguł, co uwypukla dylematy dotyczące niezależności lokalnych władz od oskarżeń o korupcję i nepotyzm.
Źródło/foto: Interia