W czwartek rano Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia, został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Ujęcie to ma związek z kontrowersjami dotyczącymi Collegium Humanum, uczelni, którą Sutryk ukończył w 2020 roku, uzyskując dyplom MBA. Prezydent, jak wielokrotnie podkreślał, sam pokrył koszty kształcenia, co potwierdzają zarówno dyplom, jak i dokumenty o dokonanej wpłacie. Jednak w obliczu zarzutów wciąż stawianych wobec uczelni, jego zapewnienia mogą budzić wątpliwości.
W ZAMIESZANIU Z DYPLOMAMI
Do zatrzymania Jakuba Sutryka doszło w jego domu, w trakcie postępowania dotyczącego nieprawidłowości związanych z Collegium Humanum. Uczelnia ta była oskarżana o wyrabianie fałszywych dyplomów w zamian za łapówki, co otwierało drogę do wysokich stanowisk w spółkach Skarbu Państwa oraz radach nadzorczych. Choć Sutryk figuruje w rejestrze absolwentów, wielokrotnie zapewniał, że nikt za niego nie płacił.
W obronie swojej reputacji prezydent Wrocławia pokazał na mediach społecznościowych dowody potwierdzające dokonanie opłaty z własnego konta bankowego oraz zaliczenie egzaminów. „Za studia zapłaciłem z własnej kieszeni, zdałem również egzamin” – mówił w kwietniu tego roku. Udzielając wcześniejszych wywiadów, Sutryk wyraził swoją frustrację, twierdząc, że czuje się oszukany przez Collegium Humanum i oczekuje rzetelnego wyjaśnienia sprawy przez odpowiednie służby.
KOSZTY I DOPŁATY
Collegium Humanum cieszyło się popularnością wśród wrocławskich urzędników, co potwierdzają doniesienia „Gazety Wyborczej”. Przez niemal dwa lata magistrat wspierał finansowo kursy, przeznaczając na ten cel 72,6 tys. złotych – to około 7-8 tys. złotych na każdego uczestnika. Takie działanie rodzi pytania o transparentność i zasadność wydawania publicznych pieniędzy na edukację wybranych osób.
Jacek Sutryk, zanim zdecydował się na studia w Collegium Humanum, przeszedł pięcioletnie studia socjologiczne na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie oraz był uczestnikiem studiów doktoranckich w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Na te ostatnie chciałby być dumny, jednak obecna sytuacja kładzie cień na jego osiągnięcia.
Jak pokazuje sprawa Sutryka, nawet dyplomy z renomowanych uczelni mogą być przedmiotem kontrowersji. Wygląda na to, że przyszłość wielu polityków i urzędników może być weryfikowana przez pryzmat nie tylko ich wykształcenia, ale również etyki ich wyborów. I choć wszyscy chcielibyśmy wierzyć, że dyplomy są świadectwem rzetelności, rzeczywistość pokazuje, że i w tej dziedzinie zdarzają się rozczarowania.