Francesco Acerbi stał się we wtorek prawdziwym bohaterem Interu Mediolan. W doliczonym czasie gry włoski obrońca zdobył decydującego gola, który umożliwił jego drużynie walkę w dogrywce. To wydarzenie stanowi symboliczne zwieńczenie jego trudnej i dramatycznej historii, bo niewiele brakowało, a 37-latek mógłby już dawno zakończyć swoją karierę sportową z powodu choroby nowotworowej.
Inter Wielkim Zwycięzcą
Rewanżowe spotkanie półfinałowe Ligi Mistrzów pomiędzy Interem Mediolan a FC Barceloną dostarczyło kibicom niezapomnianych emocji. Po dramatycznej dogrywce Włosi wygrali 4:3, dzięki czemu awansowali do finału.
Hiszpańskie Media w Złości
Po meczu hiszpańskie media zaczęły krytykować sędziego Szymona Marciniaka, zarzucając mu, że zniweczył marzenia Barcelony. W ferworze walki, w 93. minucie, „Duma Katalonii” prowadziła 3:2, ale wówczas Acerbi skompletował znakomitą kontrę, co przypieczętowało zwycięstwo Interu. Po tym golu radość obrońcy nie znała granic, co pokazuje, jak wiele dla niego znaczą te chwile.
Dramatyczne Przeżycia Acerbiego
W rozmowie z „La Repubblica” Acerbi ujawnia, że w latach 2012-2013, kiedy grał w Milanie, przeszedł przez niezwykle trudny okres w swoim życiu, zmagając się z depresją po śmierci ojca. – Po stracie taty czułem, jakbym stracił sens grania w piłkę. Popadłem w nałóg, a myśli o piłce zniknęły z mojego umysłu – wspominał.
Niecały rok później jego życie przybrało jeszcze bardziej dramatyczny obrót. Po transferze do Sassuolo dowiedział się, że ma raka lewego jądra, co całkowicie zmieniło jego perspektywę. – Byłem przerażony, niepewność związana z chorobą i myśl o tym, że mogę już nigdy nie zagrać w piłkę, była dla mnie paraliżująca – przyznał. Po trzech tygodniach od operacji wrócił do treningów, ale walka z nowotworem nie była zakończona. Niedługo potem rak zaatakował także jego prawe jądro. Acerbi przeszedł chemioterapię i ponownie pokonał chorobę.
– To wydaje się okropnym paradoksem, ale rak uratował mi życie. Dostałem coś, z czym mogłem walczyć, co zmusiło mnie do refleksji nad wszystkim, co przeżyłem – powiedział.
Piłka nożna jako odkupienie
Acerbi nie ma wątpliwości, że gdyby nie jego zmagania z rakiem, prawdopodobnie zakończyłby swoją karierę w Serie B lub przedwcześnie, nie doświadczając piękna piłki nożnej. – Można powiedzieć, że ktoś tam na górze mnie pokochał i zesłał mi tę chorobę. Bez niej skończyłbym naprawdę źle – zaznaczył w wywiadzie dla „Corriere dello Sport”.
Gola na wagę awansu zdobył w dogrywce Davide Frattesi, a finał Ligi Mistrzów odbędzie się 31 maja w Monachium. Hucznie zapowiadane starcie z pewnością przyciągnie uwagę całej futbolowej Europy.