Choć życie influencerek często wydaje się kolorowe, Klaudia Fekner stanęła ostatnio w obliczu nieprzyjemnej sytuacji, która mogła spotkać każdego z nas. W warszawskim dworcu, wśród pośpiechu i ludzi, natknęła się na oszusta udającego taksówkarza.
PUŁAPKĄ OSZUSTÓW
Klaudia nie ukrywa, że regularnie korzysta z aplikacji do zamawiania taksówek. Ostatnio jednak musiała szybko opuścić dworzec, a czas oczekiwania na pojazd wydawał się nie do przyjęcia. W tej chwili podszedł do niej mężczyzna, który zapewniał, że jest taksówkarzem. Obiecał, że przejazd będzie tylko nieznacznie droższy od tego zamówionego w aplikacji. Niestety, influencerka uwierzyła w jego zapewnienia i zgodziła się na transport.
GARGANTUICZNA OPŁATA
Po krótkim kursie rzekomy taksówkarz zażądał od Klaudii aż 360 zł, co znacząco przewyższało standardową taryfę. Zaskoczona i zaniepokojona całą sytuacją, influencerka poczuła się zmuszona do zapłaty, mimo że odezwały się w niej alarmy. Poprosiła o fakturę, jednak mężczyzna ze skrajną niechęcią wręczył jej tylko paragon. „Zapłaciłam, ponieważ naprawdę się bałam. Chciałam stamtąd wyjść i wezwać policję” — relacjonowała later. Jej obawy były jak najbardziej uzasadnione.
BEZSKUTECZNE INTERWENCJE
Po tym incydencie Klaudia postanowiła zgłosić sprawę na policję. Ku jej rozczarowaniu, dowiedziała się, że niemal na pewno sprawa zostanie umorzona, a przypadki oszustw tego rodzaju są w Polsce na tyle powszechne, że trudno je skutecznie ścigać. Warto jednak podkreślić, że każde zgłoszenie może być krokiem ku zmianie i być może przyczyni się do zapobiegania przyszłym oszustwom.
Poprzez publikację swojej historii w mediach społecznościowych, Klaudia Fekner dążyła do ostrzeżenia innych przed podobnymi sytuacjami. Jej doświadczenie niech będzie przestrogą dla wszystkich podróżnych: warto zachować czujność i korzystać wyłącznie z zaufanych metod transportowych, aby uniknąć niemiłych niespodzianek.