Dzisiaj jest 22 listopada 2024 r.
Chcę dodać własny artykuł

Inflacja na poziomie pięciu procent. Jak to wpływa na polską gospodarkę?

Twardym zwolennikom tezy o rzekomych sukcesach gospodarczych, które obserwujemy na co dzień, proponuję małe wyzwanie. Proszę, wskażcie mi jeden, chociaż jeden znaczący wskaźnik, który obecnie daje powody do optymizmu lub jasno wskazuje na wzrost w obszarach, w których jest to oczekiwane. Nie mam tu na myśli wzrostu intensywności propagandy. Na chwilę obecną borykamy się z jednym z najwyższych wskaźników inflacji w Unii Europejskiej.

Najpoważniejszym problemem związanym ze wzrostem cen energii nie jest sama podwyżka cen prądu, z którą rząd stara się jakoś sobie radzić, lecz to, że wszystko wciąż drożeje.

Obserwuję również, że polskie media zaczynają przyjmować postawę, jakbyśmy przeszli do zeroemisyjnego świata przyszłości, żyjąc niczym bohaterowie kreskówki „Jetsonowie”, a korzystając przy tym z tradycyjnych źródeł energii przestaliśmy się martwić. Z tego względu wszystkie rozmowy koncentrują się jedynie na cenach prądu.

Wyobraźmy sobie teraz mniej zamożną rodzinę, która ogrzewa swój podmiejski dom gazem, a dwoje dorosłych członków rodziny korzysta z starszych samochodów, dojeżdżając każdego dnia do pracy. Tacy ludzie odczuwają skutki podwyżek cen gazu, większych opłat za motoryzację, problemów związanych z wjazdem do miasta, koniecznością termomodernizacji oraz rosnącą inflacją, która już przekracza pięć procent – jedno z najwyższych poziomów w Europie.

Miłośnicy dobrego humoru mogą jednak zauważyć, że w trudnych czasach zawsze można sięgnąć po rozwiązania awaryjne, takie jak wprowadzenie do salonu kozy. W naszym przypadku tym „kozą” jest ukryte bezrobocie — realne, dotyczące wielu grup, które nie przejawia się w statystykach, ale o sobie przypomni za kilka miesięcy. Już teraz rynek reaguje, co widać po rosnącej liczbie aplikacji przesyłanych do firm poszukujących pracowników.

Znaczący wzrost liczby zwolnień grupowych z całą pewnością również nie pozostanie bez wpływu na sytuację — zwłaszcza w kontekście fatalnej demografii, bo liczba młodych osób wchodzących na rynek pracy wciąż maleje. Problem ten z czasem jeszcze bardziej się zaostrzy.

Bez zaawansowanej wiedzy ekonomicznej, opierając się na historii, można dostrzec, że połączenie trudności na rynku pracy z inflacją prowadzi do poważnych konsekwencji, które w bardziej rozwiniętych ekonomiach określane są jako stagflacja. Walka z tym zjawiskiem to prawdziwe wyzwanie, ponieważ ożywienie gospodarki prowadzi do dalszego wzrostu cen, z kolei ograniczanie inwestycji i działań banków przekłada się na wyższe bezrobocie. Pojawia się więc pytanie, czy coś takiego nie grozi nam również teraz.

Rząd oraz sprzyjające mu media dryfują w kierunku kilku ulubionych narracji — „poprzednicy” oraz „niska baza odniesienia”, co również odnosi się do przeszłych rządów. Innymi słowy, rządzący, którzy przez ostatnie osiem lat rządzili, przyczynili się do zadłużenia, zaniżania cen oraz odrywania się od rynkowych realiów, a obecnie borykamy się z ogromnym deficytem budżetowym.

Czy jednak rzeczywiście należy to tak jednoznacznie przypisać spadkowi inwestycji zagranicznych, prywatnych, obniżeniu produkcji przemysłowej, jak i ściągalności podatków, w tym dramatycznemu spadkowi CIT? Gdzie są obiecane efekty Krajowego Programu Odbudowy, które miały ożywić naszą gospodarkę?

W zamian stawiamy czoła różnym wyzwaniom, w tym nadchodzącej olimpiadzie, za którą odpowiada Sławomir Nitras, a także bieżącym sprawom, z którymi borykają się politycy. Pierwszą z nich jest opozycja. Nikt nigdy po 1989 roku nie zwracał tyle uwagi na swoich poprzedników, mimo iż rząd Mazowieckiego funkcjonował w systemie komunistycznym.

Aktywności medialne premiera oraz jego emocje zdają się krążyć wokół tego tematu. Politycy koalicji nagrywają filmiki, w których przewidują, kogo jeszcze oskarżą, a także usilnie próbują ożywić coraz mniej przekonujące opowieści o rzekomych aferach, jak sprawa wizowa czy Pegasus.

Jeśli sprawa nie dotyczy opozycji, to dominują tematy związane z wewnętrznymi przepychankami koalicji. Jaki poważny program modernizacyjny ogłoszono w tym roku? W perspektywie kilku lat możemy stanąć przed realnym kryzysem energetycznym. Nie zbudujemy elektrowni jądrowych? Wówczas żadna olimpiada nie przyniesie nam pożądanych rezultatów.

Może po prostu zasłony wysokiego płotu, którym otoczono rezydencję premiera, ograniczają mu widok na rzeczywistość. Być może z perspektywy ministerstw, które cieszą się pewnymi przywilejami, sytuacja wydaje się abstrakcyjna.

Właśnie w tym tkwi problem — politycy rządzący postrzegają kłopoty społeczne i kryzysy jako ostatni. Dla nich mają one charakter bardziej abstrakcyjny. Dlatego też zdają się wierzyć, że nadchodzące wybory prezydenckie rozstrzygnie jedynie medialna rzeczywistość oraz emocje w niej kreowane.

Źródło/foto: Interia

Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie