W Polsce Iga Świątek nie może liczyć na chwilę prywatności — przyznała tenisistka w szczerym wywiadzie dla portalu Tennis.com, który ukazał się po jej triumfie w drugiej rundzie turnieju Internazionali BNL d’Italia w Rzymie. Była liderka rankingu WTA otwarcie mówi o tym, jak coraz trudniej jej łączyć życie zawodowe z osobistym.
Radość z gry i jej granice
— Nic, tylko się cieszyć! Piłka sprawiała wrażenie, jakby mnie słuchała, miałam pełną kontrolę nad tym meczem — relacjonowała Iga Świątek po gładkim zwycięstwie w swoim pierwszym meczu w Rzymie. Bezpośrednio po spotkaniu udzieliła interesującego wywiadu portalowi Tennis.com.
ULUBIONE MIEJSCA W RZYMIE
Po wygranej nad Włoszką Elisabettą Cocciaretto Świątek została zapytana o ulubione zakątki w Wiecznym Mieście. Choć na początku odpowiadała żartobliwie, szybko przeszła do poważniejszych refleksji.
— Mam swoje ulubione restauracje, ale nie zamierzam zdradzać ich nazw. W Rzymie jest sporo Polaków, więc jeśli podzielę się swoimi miejscami, to będą mieli je na oku, a ja potrzebuję trochę spokoju. […] Czasem po prostu pragnę odpocząć w mieście — mówiła.
TRUDNOŚCI Z PRYWATNOŚCIĄ W POLSCE
Największe trudności z ochroną prywatności pojawiają się, gdy Iga wraca do Polski. W naszym kraju staje się to niemal niemożliwe, a o spokojnym życiu często tylko marzy.
— W Polsce ochrona prywatności jest nieosiągalna, więc nie mogę powiedzieć, jak to zrobić, bo to po prostu niemożliwe. Zdecydowanie więcej czasu spędzam w domu lub u znajomych. Nie wychodzę zbyt często, ponieważ wiem, że będę pod obserwacją — wyznała, wyraźnie zmartwiona.
AKCEPTACJA OBSERWACJI W PRACY
Świątek podkreśliła, że akceptuje obecność paparazzi podczas wykonywania swoich zawodowych obowiązków, ale granica zostaje przekroczona, gdy chodzi o jej codzienne życie.
— Mogę to zaakceptować, kiedy jestem w pracy, na treningach, ale gdy paparazzi kręcą się blisko mojego domu, kiedy po prostu spaceruję z przyjacielem lub członkiem rodziny, byłabym za to wdzięczna, gdyby tego nie robili. To jest mój czas wolny — zaznaczyła, przywołując nieprzyjemną sytuację sprzed kilku tygodni.
— Po Miami miałam incydent, gdy paparazzi śledzili mnie niemal do mieszkania. Zatrzymałam ich i powiedziałam: „Dobrze, jutro idę na trening. Możecie robić mi wtedy zdjęcia, ale teraz to jest zabronione”. Rozumiem ich pracę, a jeśli będą się stosować do zasad, możemy mieć miłą współpracę — dodała wiceliderka rankingu WTA.
POWRÓT NA ZWYCIĘSKĄ ŚCIEŻKĘ
Rzym, w którym Iga Świątek ma szansę na powrót do formy, jest dla niej również okazją do odnalezienia równowagi przed nadchodzącym Roland Garros. Następnym wyzwaniem będzie sobotnie starcie z Amerykanką Danielle Collins. Czas pokaże, czy nasza zawodniczka zdoła odnaleźć złoty środek pomiędzy życiem zawodowym a osobistym.