91-letnia Halina L. z Rzeszowa zyskała miano bohaterki w oczach sąsiadów, po tym jak osłoniła swoją 3-letnią prawnuczkę Ritę przed pożarem. W akcie desperacji przekazała dziecko mężczyźnie, który jako pierwszy zareagował na ten tragiczny incydent. Niestety, sama nie miała już możliwości ucieczki i spłonęła żywcem.
POŻAR NA OSMECKIEGO
Dramat rozegrał się w poniedziałek, 30 grudnia, około godziny 12:00 w mieszkaniu na parterze bloku przy ul. Osmeckiego 31. Pani Halina została sama z prawnuczką, ponieważ mama dziewczynki wyszła tylko na chwilę.
BOHATERSKA REAKCJA SĄSIADA
Wydarzenia na miejscu opisał pan Rafał, elektryk, który mieszka w pobliskim bloku. Opuścił dom, po usłyszeniu wołania małej: „Boli, boli…”, dochodzącego z okna. „Natychmiast wziąłem drabinkę i pobiegłem, aby pomóc. Prababcia obroniła dziewczynkę własnym ciałem” – relacjonuje Rafał.
TRAGICZNY FINAŁ
Niestety, mimo jego wysiłków, pani Halina nie była w stanie opuścić mieszkania. „Dym był gęsty, a żar nieznośny. Straciłem nadzieję…” – przyznaje mężczyzna. Po przybyciu strażaków odnaleziono ciało seniorki, a w tragicznych okolicznościach zginęły również dwa psy i dwa koty, które z nią przebywały. Córka pani Haliny była w tym czasie poza domem.
ŻAL I CENIENIE PAMIĘCI
Sąsiedzi są wstrząśnięci tragedią, a wspomnienia o pani Halinie są pełne szacunku. „Była osobą pełną energii, zawsze uśmiechniętą, dbała o rośliny w klatce” – mówi pani Anna. Pan Rafał, który uratował dziewczynkę, nie czuje się bohaterem. „Żałuję, że nie mogłem pomóc pani Halinie” – dodaje skromnie. Ostatecznie on również ucierpiał od dymu, ale wrócił już do zdrowia, podczas gdy maleństwu nic się nie stało.
ŚLEDZTWO W TRAKCIE
Obecnie przyczyna pożaru jest nieznana. Sprawą zajmuje się policja, która prowadzi dochodzenie w tej dramatycznej sprawie.