W obliczu fali epidemicznej grypy szkolnictwo w Polsce boryka się z poważnymi problemami. Nauczyciele zmagają się z chorobą i masowo korzystają z zwolnień lekarskich, co prowadzi do znacznych trudności w funkcjonowaniu placówek edukacyjnych. „Rzeczpospolita” donosi, że w niektórych szkołach zabrakło kadry pedagogicznej, a liczba realizowanych godzin zastępczych w ciągu tygodnia przekroczyła 2,2 mln.
Rozmiar kryzysu w szkołach
Główny Inspektor Sanitarny, dr Paweł Grzesiowski, zaznaczył we wtorek, że epidemia grypy nasila się od stycznia, a liczba zachorowań w pierwszych dwóch miesiącach roku oscyluje wokół jednego miliona. Złe samopoczucie nauczycieli prowadzi do dezorganizacji pracy w szkołach, co wpływa na jakość nauczania. Wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, Urszula Woźniak, wskazała, że obecnie brakuje aż 11 tys. nauczycieli, mimo że do pomocy wkraczają emeryci gotowi na dodatkowe godziny, by zminimalizować skutki niedoborów kadrowych.
Trudności z lekami
Minister zdrowia, Izabela Leszczyna, poinformowała, że do aptek trafiły 48 tys. opakowań leku na grypę, a kolejnych 180 tys. ma dotrzeć w najbliższym czasie. Wysoka liczba zachorowań zwiększyła zapotrzebowanie na leki z oseltamiwir, substancją czynną używaną w terapii wirusa grypy, co spowodowało problemy z dostępnością tego preparatu. Jak informuje Główny Inspektor Farmaceutyczny, już w grudniu i styczniu tempo sprzedaży oseltamiwiru wzrosło o 335 proc. w stosunku do tego samego okresu w roku 2024.
Sytuacja w szkołach i problemy ze zdrowiem nauczycieli ukazują dramatyczny kryzys w polskim systemie edukacji. Nadmierne obciążenie osób pracujących w oświacie nie tylko wpływa na ich samopoczucie, ale także na jakość kształcenia młodego pokolenia, co prowadzi do obaw o przyszłość polskiej edukacji.
Źródło/foto: Interia
