Hanna Gronkiewicz-Waltz może wkrótce zasiąść w Parlamencie Europejskim, mimo że w ostatnich wyborach zajęła czwarte miejsce, co nie zapewniło jej mandatu. Była prezydent Warszawy potwierdziła swoją decyzję w rozmowie z mediami, tłumacząc, że sytuacja kryzysowa w kraju otworzyła przed nią tę możliwość.
MARCIN KIERWIŃSKI NA CZOŁOWEJ POZYCJI
Marcin Kierwiński, nowo wybrany eurodeputowany, został powołany na pełnomocnika rządu ds. odbudowy po niedawnej powodzi. W związku z tym postanowił zrzec się swojego mandatu europosła, co stworzyło wakat dla osoby, która w okręgu nr 4 uzyskała drugą największą liczbę głosów podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego. Takim szczęśliwym kandydatem jest właśnie Hanna Gronkiewicz-Waltz, która zdobyła czwarte miejsce w głosowaniu.
– Kiedy dowiedziałam się, że Marcin Kierwiński złożył mandat, byłam w szoku. Przygotowywałam obiad, kiedy to usłyszałam. Po rozmowie z mężem podjęłam decyzję o przyjęciu mandatu europosłanki – relacjonowała Gronkiewicz-Waltz w wywiadzie dla Onetu.
PILNA POTRZEBA ODBUDOWY
Premier Donald Tusk ogłosił Kierwińskiego jako nowego pełnomocnika rządu podczas posiedzenia sztabu kryzysowego w Nowej Soli. Podczas tej konferencji zaprezentował wyzwania, przed którymi stoi rząd, zaznaczając, że skala zadań będzie ogromna. – Będziemy musieli mądrze i szybko rozdysponować miliardy złotych, aby te fundusze trafiły tam, gdzie są najbardziej potrzebne – powiedział Tusk, wyjaśniając, że poszukiwał kogoś z odpowiednim wykształceniem technicznym oraz doświadczeniem politycznym.
– Od razu na myśl przyszła mi osoba Marcin Kierwiński – dodał Tusk. – Problem polegał jednak na tym, że był eurodeputowanym zaledwie od trzech miesięcy, ale na pierwszy znak przyjechał do Nowej Soli. Powiedział, że jest gotów złożyć mandat na moją prośbę – podkreślił premier, z pewnym uznaniem odnosząc się do zaangażowania Kierwińskiego.
Źródło/foto: Interia
