Burza polityczna nie cichnie po zawiadomieniu Bogdana Święczkowskiego, dotyczącego podejrzenia popełnienia przestępstwa zamachu stanu, w które miałby być zaangażowany m.in. Donald Tusk. Dr Mikołaj Małecki, prawnik, wyjaśnił, że zamach stanu oznacza dążenie do obalenia konstytucyjnego ustroju państwa. W tej sprawie poseł PiS, Piotr Gliński, wyraził swoje zdanie na temat „zmiany demokracji w dyktaturę”, podkreślając nieprawidłowości związane z okrutnymi działaniami policji, które, jak stwierdził, mają miejsce pod dyktando Jerzego Owsiaka.
NOWE INFORMACJE W SPRAWIE ZAWIADOMIENIA
W odpowiedzi na doniesienie Święczkowskiego, zastępca prokuratora generalnego, Michał Ostrowski, wszczął śledztwo. Obejmuje ono również marszałków Sejmu i Senatu. W mediach, po konferencji prezesa Trybunału Konstytucyjnego, zapanowała polityczna burza, która rozgrzała atmosferę w Polsce do czerwoności.
REAKCJE POLITYCZE
Prezydent Andrzej Duda został zapytany o sytuację. W wywiadzie w Kanale Zero stwierdził, że ma do czynienia z serią naruszeń prawa ze strony aktualnych władz wykonawczych. Podkreślił, że prezes TK to doświadczony prawnik, który z pewnością wziął pod uwagę znamiona czynu zabronionego, formułując swój wniosek.
Na reakcję premiera nie trzeba było długo czekać. W odpowiedzi na zarzuty Święczkowskiego, na swoim nagraniu z gry w tenisa stołowego, stwierdził: „Daj spokój, my tu mamy poważne sprawy, później się tym zajmiemy.” Dwa dni później Tusk odniósł się do oskarżeń, zauważając, że temat „zamachu stanu” pojawia się głównie w rosyjskich i białoruskich mediach, podkreślając absurdalność sytuacji.
OSTATNIE GŁOSY W DEBACIE
Prawnik Małecki ponownie potwierdził, że jeśli rząd dąży do odbudowy konstytucyjnego ustroju, to nie można mówić o zamachu stanu. Mimo to Gliński kontynuuje swoją narrację o „przemianach w dyktaturę”, dodając do swojego wpisu szereg ironicznych komentarzy, w tym o „lekkich” wymaganiach polityków związanych z ich statusami.
W kontekście narastającej napiętej atmosfery politycznej, można tylko zadać pytanie: gdzie właściwie zmierzamy jako kraj? Wydaje się, że debata w Polsce wciąż przenosi się na kolejne poziomy absurdu, co może budzić złość, ale i śmiech.
