W sobotnim starciu z GKS-em Katowice, Cracovia dążyła do przeskoczenia na ligowe podium Ekstraklasy. Pomimo ambitnych planów, piłkarze Dawida Kroczka musieli przełknąć gorzką pigułkę porażki 3:4, a widzowie na stadionie przy ul. Kałuży w Krakowie byli świadkami prawdziwego festiwalu pięknych bramek. Każda z nich była bardziej fascynująca od poprzedniej, a zwycięstwo GKS-u przyszło w dramatycznej końcówce meczu.
OFENSYWNA MOC CRACOVII
Cracovia w bieżącym sezonie imponuje swoją ofensywą, zdobywając dotychczas aż 30 goli w Ekstraklasie. To znakomity wynik, który sprawia, że drużyna średnio zdobywa ponad dwa gole na mecz. W sobotnim starciu miała dobrą okazję, by wspiąć się wyżej w ligowej tabeli, zwłaszcza że przeciwnik, GKS Katowice, przystępował do rywalizacji po trzech porażkach z rzędu – w dwóch meczach ligowych oraz w Pucharze Polski.
PROBLEMY CRACOVII I NIESPODZIEWANY OBROT WYDARZEŃ
Jednakże, ponownie dały o sobie znać słabości drużyny Kroczka, która na własnym boisku radzi sobie gorzej niż na wyjazdach. Już w 15. minucie GKS objął prowadzenie 1:0, gdy Mateusz Mak, po nieudanym strzale z rzutu wolnego, zdobył bramkę z woleja. O kilka minut później boisko opuścił Adam Zrelak, który doznał kontuzji, upadając na murawę bez kontaktu z rywalem, co wprawiło wszystkich w smutek.
Mimo aktywności w ofensywie, Cracovia znów znosiła cios. Mak ponownie rozegrał znakomitą akcję, wykorzystując zamieszanie w obronie gospodarzy, i położył bramkarza, strzelając do pustej bramki.
DRAMATYCZNA KOŃCÓWKA MECZU
W doliczonym czasie gry Cracovia zdołała strzelić gola kontaktowego. Olafsson dośrodkował w pole karne, a po odbiciu piłki od Marcina Wasielewskiego, Mikkel Maigaard trafił do siatki, dając nadzieję na odwrócenie losów meczu.
W drugiej połowie gospodarze przejęli inicjatywę, ale ich starania przyniosły efekty dopiero po strzale Adriana Blądka z 62. minuty, który precyzyjnie trafił w okienko bramki Ravasa. Mak mógł strzelić hat-tricka, jednak jego uderzenie trafiło w słupek. Niezrażony Maigaard po chwili znów pokonał bramkarza, uderzając z woleja tuż przed polem karnym.
Końcowe minuty były pełne emocji, a Benjamin Kallman wyrównał głową po dośrodkowaniu Bartosza Biedrzyckiego. W dramatycznej ostatniej akcji GKS Katowice znów wyprowadził cios. Sebastian Milewski, strzelając w ostatnich sekundach, zapewnił swojej drużynie niespodziewane zwycięstwo.
Cracovia nie wykorzystała szansy na awans na podium i z 29 punktami zajmuje czwarte miejsce w tabeli. Przeciwnik, GKS Katowice, z 19 punktami przesunął się na dziewiątą lokatę. Sytuacja w lidze nabiera tempa, a emocje wciąż rosną, co potwierdza, że sezon Ekstraklasy potrafi zaskakiwać na każdym kroku.