Szerokim echem odbił się piątkowy wykład generała Wiesława Kukuły, szefa sztabu generalnego, podczas którego odniósł się do potencjalnego zagrożenia wojennego dla Polski. Marek Meissner, analityk militarny i gospodarczy z ISBNews.pl, komentuje, że niektóre z jego słów były zbyt daleko idące. — Rozumiem, że generał miał na celu wstrząsnąć politykami, ale jego wypowiedź, delikatnie mówiąc, wydaje się przesadzona — ocenia w rozmowie z Onetem.
OSTRZEŻENIE CZY PRZESADA?
Podczas inauguracji nowego roku akademickiego w Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu, gen. Kukuła stwierdził: „wszystko wskazuje na to, że jesteśmy tym pokoleniem, które stanie z bronią w ręku w obronie naszego państwa”. Według niego, Polska zdoła wygrać ewentualną wojnę, ale kluczowe jest zbudowanie silnych sił zbrojnych, gotowych do działania w przypadku agresji, mając na myśli Rosję.
GEOPOLITYKA A POLSKA
Marek Meissner podkreśla, że słowa wahadła są niepokojące. Radzi, by gen. Kukuła przyjął bardziej ostrożne podejście w swoich prognozach. Zauważa, że aktualne warunki geopolityczne nie sprzyjają prowojennym działaniom Rosji, która musiałaby najpierw odbudować swoje siły militarne, a obecnie traci je w Ukrainie. — Pytam, czy generał rzeczywiście jest przekonany, że Rosja najpierw zaatakuje Polskę, a nie np. państwa bałtyckie — zastanawia się Meissner. — W sytuacji, gdy atak miałby miejsce w innym regionie, nasza rola byłaby inna, a takie porównanie nie odzwierciedla rzeczywistości — dodaje.
WOJSKO W REMONCIE
Meissner postrzega wypowiedź generała jako przejaw niezdrowego „kozaczenia”. Polskie siły zbrojne, które są w trakcie przebudowy, nie są obecnie gotowe na poważny konflikt zbrojny. — Rozumiem intencje generała, ale do osiągnięcia pełnej gotowości bojowej jest nam jeszcze daleko. Według niedawnego badania NATO, do odparcia pełnoskalowego ataku Rosji potrzebne byłoby co najmniej 131 brygad, nie licząc przy tym dodatkowych jednostek — komentuje analityk. — I nawet NATO nie dysponuje wystarczającymi zasobami, a Rosja każdego dnia traci siły w Ukrainie — konkluduje Meissner.
Trudno nie zauważyć, że w obliczu tych wszystkich niepewności i geopolitycznych zawirowań, warto podchodzić do takich wypowiedzi z dystansem i rozwagą. W sytuacjach kryzysowych panika i niepohamowane prognozy niczego nie załatwią, a w zmieniającym się świecie lepiej wzmacniać sojusze i współpracować niż straszyć. Pora na realne działania i mądre decyzje zamiast rzucania alarmów na lewo i prawo.
Źródło/foto: Onet.pl
Radek Pietruszka / PAP