W 2022 roku, wprowadzając ustawę o obronie ojczyzny, zlikwidowano obronę cywilną. To posunięcie, jeśli nie można go nazwać naiwnością, rodziło pytania o intencje. Dziś, w obliczu tragedii powodziowych, działania rządu przypominają walkę z biegiem rzeki przy użyciu prowizorycznych środków. Gen. Ryszard Grosset, emerytowany strażak, który kierował akcją przeciwpowodziową w 1997 roku, wskazuje na błędy przeszłości oraz konieczność reform.
SPÓŹNIONE REAKCJE
— Nie wszystko mogliśmy przewidzieć, jak na przykład przelewającą się wodę w Czechach. Zaskoczenie objawiło się nie tylko u nas, ale w całej Europie Środkowej. Stan wyjątkowy wprowadzono również w Austrii i Czechach — zaznacza gen. Grosset w rozmowie z Onetem.
— Obecnie państwo działa bardziej spójnie. W porównaniu z 1997 rokiem, kiedy ratownictwo było chaotyczne, dziś koordynacja działań wygląda lepiej, ale wciąż pozostają do rozwiązania istotne problemy. Wtedy każda instytucja działała z opóźnieniem, co prowadziło do wielu komplikacji — dodaje.
BRAK REGULACJI PRAWNYCH
Ekspert wyraża zaniepokojenie obecnymi uwarunkowaniami prawnymi, które ograniczają efektywność działań ratunkowych. Po likwidacji obrony cywilnej w 2022 roku, Polska nie ma solidnych podstaw prawnych, a to ogranicza reakcje na kryzysy.
— To działanie może zdradzać nie tylko brak rozsądku, ale również bardzo złe intencje. Trudno zrozumieć taką decyzję, zwłaszcza mając w pamięci konflikt za naszą wschodnią granicą oraz wciąż aktywny koronawirus. Niekiedy wydaje się, że to sabotaż, bo skutki tych decyzji są katastrofalne dla społeczeństwa — podkreśla Grosset.
NEED FOR LEGISLATION
Obrona cywilna jest kluczowym narzędziem w zarządzaniu kryzysowym. Jak tłumaczy Grosset, ustawa ta definiowałaby struktury i odpowiedzialności różnych organów, pozwalając na bardziej efektywną reakcję na sytuacje kryzysowe.
— Ochrona ludności to szersze pojęcie obejmujące wszelkiego rodzaju zagrożenia. Ustawa powinna jasno określać, kto ponosi odpowiedzialność za finansowanie oraz działania w sytuacjach kryzysowych — wskazuje ekspert.
WYPADKI I DYREKTYWY
Grosset podkreśla, że kryzysy to nie tylko powódź, lecz także długotrwały proces odbudowy, który wiąże się z zagrożeniem dla życia i zdrowia poszkodowanych. W kontekście nadchodzącej zimy konieczne jest podjęcie kroków w celu ochrony tych, którzy stracili swoje domy. Przykład zbiornika w Raciborzu pokazuje, jak istotna jest infrastruktura hydrotechniczna nie tylko dla ochrony przed powodziami, ale i dla ogólnego bezpieczeństwa obywateli.
WYZWAŃ NIE BRKUJE
Grosset zauważa, że mimo dramatycznych doświadczeń, jakie Polska przeżywała w przeszłości, wiele osób wciąż podejmuje ryzyko budowania na terenach zagrożonych. To kolejny dowód na ludzką naiwność i zakłamanie systemu, które komplikuje sytuację.
— Mamy możliwość przewidywania zagrożeń, ale ludzka przywara głupoty i chciwości powoduje, że deweloperzy ciągle naciskają na budowę w niebezpiecznych obszarach, stawiając zyski ponad bezpieczeństwo — kończy gen. Grosset.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: szymon.piegza@redakcjaonet.pl
Źródło/foto: Onet.pl PAP/Michał Meissner/arch. R. Grosset.