Wstrząsające incydenty miały miejsce w Poitiers, w zachodniej Francji, gdzie wieczorem doszło do strzelaniny, w wyniku której pięć osób, w tym 15-letni chłopiec, zostało poważnie rannych. Chłopiec walczy o życie, a służby podejrzewają, że te tragiczne wydarzenia mogą być powiązane z działalnością przestępczą związaną z handlem narkotykami.
Krwawy wybuch przemocy
Na ulicach Poitiers rozgorzała masowa bójka, w której według szacunków policji mogło brać udział nawet 600 osób. Strzały, jak ustalono, padły z przejeżdżającego samochodu, co zapoczątkowało zamieszki między rywalizującymi grupami. Do akcji wkroczyły służby mundurowe, aby przywrócić porządek w tym zamieszkałym przez wiele osób miejscu.
Sytuacja alarmująca dla Francji
Francuski minister spraw wewnętrznych, Bruno Retailleau, nazwał te wydarzenia „alarmującym sygnałem eskalacji przemocy”. Podkreślił, że to, co do tej pory kojarzyło się głównie z Ameryką Południową, teraz dzieje się w spokojniejszych dotąd regionach Francji, takich jak Poitiers czy Rennes. Retailleau wskazał na potrzebę powszechnej mobilizacji społecznej w obliczu narastających problemów z przestępczością, sugerując, że bez zdecydowanych działań kraj mógłby zbliżyć się do chaosu obserwowanego w Meksyku.
Powracający cień przemocy
Wydarzenia w Poitiers nie są odosobnione. Tylko kilka dni wcześniej w Rennes doszło do strzelaniny, w której tragicznie zginął pięcioletni chłopiec. Takie przypadki przemocy stają się coraz bardziej niepokojące i rodzą pytania o bezpieczeństwo obywateli oraz przyszłość miast francuskich, które niegdyś cieszyły się spokojem i porządkiem.
Źródło/foto: Polsat News