Wypadek na stoku zmienił życie Aleksandry Rogowskiej-Lichnerowicz, dziennikarki znanej z programu „Dzień Dobry TVN”. Rodzinny urlop w malowniczym Merano w Południowym Tyrolu zakończył się tragicznie, gdy podczas jazdy na nartach doszło do poważnego zderzenia z snowboardzistą. Dziennikarka, która relacjonowała swoje przeżycia, trafiła do szpitala, gdzie przeszła skomplikowaną operację. Po doświadczeniu towarzyszącym wypadkowi, skutki będą ją prześladować przez długi czas.
DRAMATYCZNE CHWILE NA STOKU
Podczas wypoczynku Rogowska-Lichnerowicz opisała sytuację, w której uderzył w nią snowboardzista zajęty filmowaniem swojej jazdy. „Miałam silne zderzenie, które sprawiło, że zaczęliśmy razem spadać w dół stoku. Z każdą sekundą jego ruchy powodowały, że moje ręka była coraz bardziej miażdżona i złamana. Koniec końców skończyło się to złamaniem z przemieszczeniem kości barkowej, wymagającym natychmiastowej operacji” — podzieliła się swoją historią.
KONSEKWENCJE WYPADKU
Operacja barku miała poważne konsekwencje dla jej codziennego życia. Zmuszona do noszenia ortez oraz długotrwałej rehabilitacji, zmaga się z ograniczeniami, które utrudniają jej normalne funkcjonowanie. „Nie mogę prowadzić samochodu ani wykonywać codziennych czynności, takich jak gotowanie czy zakupy, ponieważ nie mogę obciążać lewej ręki” — zaznaczyła dziennikarka.
OSTRZEŻENIE DLA INNYCH
Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz wykorzystała swoją sytuację, aby zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa płynące z nieodpowiedzialnego korzystania z telefonów komórkowych podczas jazdy na stoku. „Chociaż sama dokumentuję swoje wyjazdy, robię to w sposób przemyślany i przede wszystkim bezpieczny” — wyjaśniła, apelując do innych narciarzy o rozwagę.
Nie można zbagatelizować tego, co zdarzyło się na stoku. Wypadek i jego konsekwencje są przestrogą dla wszystkich, którzy lekceważą zasady bezpieczeństwa. „To takie niezrozumiałe — z jednej strony pragnienie uwiecznienia chwili, z drugiej tragedia, która może pójść w parze z beztroską. Pamiętajmy, że życie toczy się również poza ekranem… a każdy z nas może stać się ofiarą” — dodała Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz.